Rozmowa z Szymonem Majewskim, showmanem
• Pana znajomi mówią, że zaprogramował się pan tylko na pracę. Nie odpoczywa pan, nie odreagowuje stresów?
- Pewnie, że odreagowuję! Szczególnie po programie, któremu towarzyszyło duże napięcie - takie, że kiedy wracam do domu, to nie jestem w stanie zasnąć. Próbuję, ale po godzinie wstaję, bo jest jeszcze we mnie wielka adrenalina. Kiedyś ćwiczyłem jogę, która bardzo mi pomagała, ale na jogę trzeba mieć dużo czasu. Wiem, że ludzie ćwiczą jogę o 6 rano, ale co to za przyjemność? Ja nauczyłem się relaks łączyć z pracą. Odpoczywam, oglądając telewizję, dzienniki, informacje i przygotowując się do kolejnego programu. Cały czas trzymam rękę na pulsie.
• Swoje programy też pan ogląda?
• Za to telewidzowie chętnie pana oglądają. A potem pewnie zaczepiają na ulicy i proszą o autografy?
- Bez przesady... Tak było rzeczywiście po programie, do którego zaprosiła mnie kiedyś Alicja Resich-Modlińska. Wtedy ludzie mnie rozpoznawali! Później zapuściłem włosy i brodę, więc ludzie przestali mnie poznawać. Muszę przyznać, że miało to swoje dobre strony.
• A teraz?
• A ma pan poważne poglądy?
• Kto dba o pana wizerunek?
- Od zawsze lubiłem zakładać na siebie bardzo różne ubrania, czasami bardzo dziwaczne, kolorowe... W młodości lubiłem też szperać po sklepach po to, by znaleźć coś innego niż to, co noszą wszyscy. Jeśli nie znajdowałem, farbowałem na przykład dżinsy na czerwono i już byłem inny. Teraz współpracuję ze Sławkiem Błaszewskim, stylistą, który czuje mój gust i podrzuca mi fajne rzeczy. Wiele osób twierdzi, że te ciuchy są kontrowersyjne, ale dla mnie one są tylko kostiumem. Na co dzień nie ubieram się tak, jak w swoim show. Rycerz przecież nie wchodzi w zbroi do sypialni.
• Potrafi pan się śmiać z... Szymona Majewskiego?
- Jeszcze jak! Potrafię i nie mam z tym najmniejszego problemu.
• Uważa się pan za człowieka sukcesu?
- Poczułem się człowiekiem sukcesu już dawno, kiedy zacząłem robić to, co lubię. W dodatku mam cudowną żonę, fajną rodzinę. To sukces!
• Rzadko można pana spotkać na bankietach czy premierach. Nie lubi pan bywać?
- Pojawiam się od czasu do czasu na jakiejś imprezie, ale nigdy nie wiem, o co chodzi. Czuję się zagubiony w tłumie ludzi, którzy się pchają, wchodzą na siebie i do tego palą papierosy.
• Jest pan wrogiem palenia?
• Ma pan w ogóle jakieś nałogi?
- Spokój i praca. To moje nałogi.
• Ale to się chyba wyklucza…
- To prawda! Kiedy mam dużo pracy, pragnę spokoju, a kiedy mam spokój, pragnę pracy. Wspominam okres, kiedy pracowałem w radiu - przygotowywałem się w domu, szedłem do studia nagrać swoje rzeczy, odbierałem dzieci ze szkoły, szedłem na spacer do lasu... Na wszystko miałem czas. Teraz żyję w biegu i na nic nie mam czasu.
• Tęskni pan za tym, co było?
- Zdarza mi się tęsknić, ale nie za często, bo jestem ciągle zajęty.