Nikogo nie będziemy zwalniać, a wręcz przeciwnie, będziemy zapewne musieli szukać nowych pracowników – to deklaracja dyrektora szpitala przy al. Kraśnickiej, który od dzisiaj jest największą pod względem liczby łóżek placówką medyczną w regionie.
2573 pracowników, 1083 łóżka oraz 38 oddziałów – to Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie po dzisiejszym połączeniu ze Szpitalem Jana Bożego.
– Mam nadzieję, że ten megaszpital zarządzany z jednego miejsca spowoduje, to czego oczekujemy wszyscy. Przede wszystkim polepszenia świadczeń dla pacjentów z całego województwa lubelskiego – mówi marszałek Jarosław Stawiarski. – A drugi efekt na jaki liczymy, to zahamowanie zadłużania się tych dwóch szpitali – dodaje.
A dług to w tej chwili astronomiczna kwota 536 milionów złotych. Duży szpital ma mieć ułatwione zadanie jeśli chodzi o zdobywanie kontraktu z NFZ. W planach są także duże inwestycje, które mają mu przynieść przychody.
Zmiany zaczynają się jednak od przeprowadzek. Takie same oddziały, które były w obu szpitalach, będą łączone.
W pierwszej kolejności przeniesie się oddział laryngologii z ulicy Herberta na aleję Kraśnicką. W tym samym kierunku mają się przenieść także urologia i neurologia. W przeciwną stronę przeniosą się medycy i pacjenci z ortopedii i alergologii. Pod znakiem zapytania jest jeszcze oddział gastroenterologii, który również być może trafi na ul. Herberta. Dyrektor spotyka się z pracownikami oddziałów i przekonuje ich do swojego planu, bo nie wszędzie pomysły przyjmowane są bez dyskusji.
– Naturalną rzeczą jest, że każdy z nas boi się zmian – przyznaje Piotr Matej, dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej. Ale dodaje: – Przenosiny nastąpią ewolucyjnie, po uprzednim ustaleniu z personelem medycznym, przygotowaniu i zabezpieczeniu miejsc dla pacjentów.
Łączenie oddziałów może powodować także to, że niektórzy pracownicy będą musieli robić coś innego, niż dotychczas. Uchwała łącząca szpitale chroni ich miejsca pracy przez rok. Ale nawet po tym czasie lekarze, pielęgniarki i położne czy diagności będą mogli spać spokojnie. Bo to zawody, w których pracowników raczej brakuje, niż jest za dużo.
– W każdej grupie zawodowej, tak samo i medycznej, są osoby szczególnie zdolne, wybitne i profesjonalne. Ale też są takie, które niestety przysparzają kłopotów, i szpitalowi, a przede wszystkim pacjentom. Ci, którzy w sposób ewidentny nie zechcą się odnaleźć w nowych wymaganiach, w nowej rzeczywistości, mają szansę stracić pracę, ale tylko i wyłącznie na własne życzenie – zapowiada Piotr Matej.
Po połączeniu szpitali ujednolicony ma zostać system wynagradzania. – Szpital na Kraśnickiej jest posądzany, że personel zarabia więcej niż w innych jednostkach. Chcemy to jasno usystematyzować i płacić za faktycznie wykonywaną pracę. Ten kto uczciwie i solidnie pracuje ma gwarancję miejsca w tym szpitalu – zapowiada Matej.
Co zyskają pacjenci
Dłużej mają być czynne poradnie specjalistyczne. Dyrektor szpitala mówi, że w tej chwili w obu placówkach kończyły pracę o godzinie 14.15, tylko w sporadycznych przypadkach działały dłużej. Po zmianach mają pracować do godziny 18 czy 19. – A dobrze by było nawet do 20 – uważa Piotr Matej. I dodaje, że od maja szpital rozpocznie pracę na „drugą zmianę” w procedurach zabiegowych. Blok operacyjny ma działać do 20.
W szpitalu przy Kraśnickiej od soboty stoi już robot da Vinci, który ułatwia wykonywanie skomplikowanych zabiegów chirurgicznych metodą małoinwazyjną. Urządzenie kosztowało aż 15 milionów złotych, a pierwsze zabiegi będą wykonywane już po świętach. – Mamy chirurgów, urologów i ginekologów do wykonywania zabiegów już teraz. 15 kolejnych uczymy, żeby po 3-6 miesiącach potrafili samodzielnie wykonywać te procedury – zapowiada Matej.
Dzisiaj marszałek dał dyrektorowi rok na pokazanie pierwszych efektów zmian. Ale to w 2025 roku szpital ma przestać się coraz bardziej zadłużać.