Puławski SP ZOZ otrzymał pierwszą partię, łącznie 225 dawek szczepionki na Covid-19. Szczepienia rozpoczęły się w niedzielę. Tego dnia otrzymało je 45 pracowników szpitala, w poniedziałek zaszczepiono 75 kolejnych. Sam zabieg trwa chwilę i jest bezbolesny.
Ponad pół tysiąca osób pracujących w puławskim szpitalu specjalistycznym przy ul. Bema zgłosiło już chęć przyjęcia pierwszej z dwóch dawek szczepionki na Covid-19. To ponad połowa całego personelu. Szczepienia rozpoczęto w niedzielę, kiedy zastrzyki wykonano 45 ochotnikom, w tym lekarzom, pielęgniarkom, technikom i pracownikom biurowym SP ZOZ (w tym dyrektorowi). Następnego dnia zaszczepiono 75 kolejnych osób. Wszyscy czują się dobrze.
Potrzeba odpowiedzialności
- To tylko trzy dziesiąte mililitra, które należy podać w mięsień naramienny. To dawka znacznie mniejsza od tej, którą stosujemy przy szczepionkach na ospę, czy grypę - zapewnia pielęgniarka wykonująca zastrzyki z preparatem od Biontechu i Pfizera. W związku z tym, cały zabieg trwa tylko chwilę. Cześć szczepionych nawet nie zauważa ukłucia.
- Mnie nie bolało zupełnie nic. Uważam, że szczepienia to oznaka odpowiedzialności zarówno za siebie, jak i za innych. Dlatego warto to zrobić, dla dobra nas wszystkich - mówi Agnieszka Cieślak, referent w dziale ratownictwa medycznego puławskiego SP ZOZ, jedna z pierwszych osób, które zgłosiły się do szczepienia w pierwszym etapie.
Podobnego zdania jest lek. Artur Staszczuk z oddziału ortopedii. - Na początku miałem pewne wątpliwości, ale uznałem, że w mojej profesji prędzej, czy później będzie to wymagane i należy się tego podjąć - przyznaje.
Zobacz: Ruszyły szczepienia na Covid-19 w regionie
Narzędzie do walki z koronawirusem
O tym, że szczepienia nie należy się bać przekonuje naczelna pielęgniarka puławskiego szpitala, Hanna Kamola. - Dostaliśmy super narzędzie walki z koronawirusem i powinniśmy je wykorzystać. Jako służba zdrowia podjęliśmy wiele starań, żeby ta akcja przebiegała prawidłowo. Obecnie szczepią się nasi pracownicy, którzy znajdują się na pierwszej linii frontu z pandemią, później przyjdzie czas na innych. Naprawdę warto się zaszczepić, bo przecież wszyscy chcemy jak najszybciej wrócić do normalności.
Wśród mieszkańców powiatu puławskiego nie brakuje jednak osób, które do szczepień podchodzą z dystansem, obawiając się skutków ubocznych. Lekarze uspokajają jednak, że te ostatnie zdarzają się bardzo rzadko.
Korzyści większe od ryzyka
- Ryzyko działań niepożądanych jest znikome w stosunku do korzyści, jakie cała populacja może osiągnąć w wyniku zaszczepienia. Zmniejszona śmiertelność, chorobowość i powrót do normalności. Skuteczność tych szczepionek potwierdziły badania kliniczne, a poważniejszych dolegliwości po ich podaniu nie stwierdzono - mówi lek. Edyta Dulbas-Łukowska.
Żeby uniknąć niepożądanych skutków, ochotnicy muszą wypełnić ankietę oraz przejść wywiad epidemiologiczny. Jeśli okaże się, że są uczuleni na któryś ze składników szczepionki, nie zostanie im ona podana. Żeby mieć pewność, że wszystko jest w porządku, szczepieni są obserwowani przez 15 minut od zastrzyku.
Odporność gwarantowana, ale nie od razu
Co ważne, szczepionka na Covid-19 składa się z dwóch dawek. Tą drugą (również tylko 0,3 ml) należy przyjąć po przynamniej 21 dniach od pierwszej. Około tygodnia po otrzymaniu drugiej dawki organizm, zgodnie z zapewnieniem producenta, ma uzyskać odporność. Zatem pomiędzy pierwszym zastrzykiem, a uruchomieniem ochrony przed koronawirusem może minąć nawet miesiąc.
- Planujemy do końca roku wykorzystać wszystkie dawki, które do nas trafiły, czyli podać je 225 osobom. Drugą dawkę osoby te otrzymają, gdy dotrze do nas kolejna partia - tłumaczy Piotr Rybak, dyrektor puławskiego SP ZOZ-u.
Kiedy zaszczepieni zostaną pozostali, zwyczajni mieszkańcy powiatu puławskiego - tego jeszcze nie wiemy. Osoby, które chciałyby już otrzymać zastrzyk, powinny cierpliwie czekać i śledzić komunikaty nadawane w mediach. Z uwagi na skalę populacji naszego kraju, musimy przygotować na długotrwały, wielomiesięczny proces.