Obiecywał przyjazd do Polski i wspólny dom. Niemiecki dyrektor okazał się oszustem i zniknął z 50 tys. złotych.
Spotkało to 68-letnią mieszkankę powiatu ryckiego. Przez jeden z portali internetowych odezwał się do niej mężczyzna podający się za dyrektora niemieckiej firmy. Szybko zaczęli do siebie pisać, a dyrektor wyznał, że płynie statkiem do Australii, ale wkrótce planuje przejść na emeryturę i kupić w Polsce dom.
– Po kilkunastu dniach napisał, że on i jego załoga obawiają się napaści piratów na statek. Twierdził że posiada przy sobie bardzo ważne dokumenty, czeki płatnicze i dużą kwotę pieniędzy, która mogłaby stać się łupem piratów – podaje policja.
Tajemniczy mężczyzna poprosił 68-latkę o podanie adresu domu. Chciał wysłać jej paczkę z ważnymi dokumentami i pieniędzmi. Kobieta zgodziła się i udostępniła swoje dane.
– Po pewnym czasie 68-latka na swoją pocztę elektroniczną otrzymała wiadomość z „firmy kurierskiej” z informacją, że na jej adres została nadana przesyłka i należy opłacić kuriera. Ponad 7 tysięcy złotych szybko przelała na podane konto bankowe. Po kilku dniach ponownie otrzymała wiadomość, że tym razem należy wpłacić ponad 40 tysięcy złotych, gdyż paczka została opisana jako „skarb rodzinny” – dodają policjanci.
Doszło nawet do tego, że dyrektor namówił kobietę do zaciągnięcia kredytu. Przesłał jej nawet specjalny kod do otwarcia walizki oraz zdjęcie z paszportu. – Umówioną kwotę 68-latka przelała na wskazane konto, a w zamian otrzymała „certyfikat” uprawniający ja do odebrania paczki – tak sprawę przedstawia policja i opisuje, co wydarzyło się później. Bo później pojawiły się problemy na lotnisku. Tam – jak sytuację przedstawiał oszust – wyszło na jaw, że trzeba dopłacić jeszcze 80 tys. zł.
Wówczas 68-latka nabrała podejrzeń, że została oszukana. Zgłosiła sprawę na policję. W sumie straciła około 50 tysięcy złotych.