Piotr Kowalczyk i jego współpracownicy zostali aresztowani na trzy miesiące. Postanowienie sądu w tej sprawie zaskarżył jego obrońca Roman Giertych. Zamojski sąd zajmie się tym zażaleniem 18 grudnia o godz. 13.
Do tej pory nie przedstawiono treści zarzutów stawianych poszczególnym zatrzymanym.
– W moim przekonaniu brak relacji do mediów wynika z tego, że argumenty prokuratury, zarówno formalne jak i merytoryczne, są po prostu słabe – ocenił Roman Giertych.
- Sprawa przypomina mi nielegalną prowokację wobec Andrzeja Leppera. Mieliśmy tu do czynienia ze schematem, który wymaga absolutnie weryfikacji pod kątem zgodności z prawem – mówił Giertych.
Do prowokacji wymierzonej w Andrzeja Leppera doszło w 2007 r. Po akcji CBA lider Samoobrony został odwołany z rządu. Następnie rozpadła się koalicja, co skończyło się wcześniejszymi wyborami. Po latach sąd uznał, że prowokację zorganizował Mariusz Kamiński, kierujący CBA za rządów PiS. Obecny minister został uznany winnym nadużyć, a następnie ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę, jeszcze przed prawomocnym wyrokiem.
W sprawie Piotra Kowalczyka również zastosowano prowokację. Były przewodniczący lubelskiej rady miasta działa obecnie na rynku nieruchomości. Został zatrzymany razem ze swoimi współpracownikami: Adamem M., Maciejem Sz. i Mariuszem P. Panowie mieli pomóc słowackiemu biznesmenowi w uzyskaniu wszystkich zgód na budowę wieżowca przy ul. Zana. Zostali zatrzymani podczas podpisywania umowy. Słowacki przedsiębiorca okazał się bowiem podstawionym agentem CBA.
– Zatrzymane osoby powoływały się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych, m.in. w Urzędzie Miasta Lublin. Mężczyźni podjęli się załatwienia pozwolenia na budowę i wymaganych prawem zgód w zamian za korzyść majątkową w wysokości 1 mln zł, która to kwota została zapisana w umowie – poinformowało biuro 4 grudnia.