ROZMOWA z Aleksandrą Mirosław, zawodniczką Klubu Wspinaczkowego Kotłownia Lublin, wielokrotną rekordzistką świata, medalistką mistrzostw globu, Pucharu Świata, Pucharu Europy, mistrzostw Polski we wspinaczce sportowej na czas
- Pierwszą możliwość wywalczenia kwalifikacji na IO do Paryża były mistrzostwa świata w Bernie, w Szwajcarii. Tam się nie udało. Kiedy odczuwała pani większą presję: podczas mistrzostw świata czy na turnieju kwalifikacyjnym w Rzymie, kiedy już ryzyko błędu zmalało do zera?
– Zdecydowanie podczas mistrzostw świata w Szwajcarii. W półfinale popełniłam błąd i sprawdził się najczarniejszy scenariusz, który również miałam na uwadze. Jednak, jak się później okazało, tak naprawdę to nic się nie stało. Nie zawalił się świat, rano znowu wstało słońce, tak jak dotychczas wypiłam kawę. Miałam wywalczony brązowy medal mistrzostw świata, już piąty w karierze: trzeci w takim kolorze. W dorobku mam także dwa srebrne krążki. Biegnąc w tzw. małym finale, którego stawką było miejsce na najniższym stopniu podium, poczułam radość z biegania. Takiego uczucia już dawno nie miałam, podobnie jak takich biegów.
- Również w 2024 roku zawodniczki i zawodnicy mogą jeszcze wywalczyć kwalifikację olimpijską. Byłaby to jednak walka pod dodatkową presją wyniku?
– Zawodniczki z Europy mogą tego dokonać podczas dwóch turniejów kwalifikacyjnych: europejskiego i międzykontynentalnego. Jest to jednak znacznie dłuższa i bardziej wymagająca droga. Zawody rozgrywane będą w maju i czerwcu. Do igrzysk w Paryżu zostanie już tylko półtora miesiąca. Nasze cztery zawodniczki: Natalia i Aleksandra Kałuckie, Patrycja Chudziak i Anna Brożek, koleżanki z reprezentacji nadal walczą o wyjazd do Paryża. Wolne jest tylko jeszcze jedno miejsce.
- W zakończonym 2023 roku ustanawiała pani rekordy podczas zawodów Pucharu Świata. Nie znalazła się zawodniczka, która mogłaby pani zagrozić w tej kwestii?
– Trochę już tych rekordów mam na koncie. Poprawiałam swoje wyczyny. W Rzymie pobiegłam w czasie 6,24 sekundy. Z kolei podczas Pucharu Świata w Seulu własny rekord poprawiałam czterokrotnie. Nie one jednak w ostatnim czasie były najważniejsze.
- Podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu będzie pani główną kandydatką do medalu, kto wie czy nie do mistrzostwa olimpijskiego. Z każdym dniem zbliżania się zawodów presja będzie rosła?
– Niekoniecznie. Staram się wykonywać jak najlepiej swoją pracę, na ile to wystarczy, zobaczymy. Czasami ułamki sekund mogą zmienić klasyfikację. Również 13 innych, startujących ze mną zawodniczek, będzie mieć takie same medalowe szanse.