FOT. MACIEJ KACZANOWSKI
Przed decydującą fazą rozgrywek Azoty Puławy zajmują wysokie trzecie miejsce
Przed puławską siódemką jedynie dwie wielkie ekipy polskiego, a nawet, jak w przypadku Vive Tauronu Kielce, światowego szczypiorniaka. Za podopiecznymi trenera Ryszarda Skutnika znalazło się pozostałe dziewięć ekip superligi. To bardzo dobry wynik.
Od początku było wiadomo, że miejsca numer jeden i dwa zarezerwowane są dla obrońców trofeum i wicemistrzów kraju czyli kielczan i Orlen Wisły Płock. Do mistrza Azoty tracą sześć punktów, do „Nafciarzy” – cztery. Nad grupą pościgową, którą otwiera MMTS Kwidzyn puławianie mają osiem „oczek” przewagi.
Dzięki bardzo dobrej formie od początku sezonu obrońcy brązowego medalu przeszli przez pierwszą cześć sezonu jak burza. Azoty kroczyły od zwycięstwa do zwycięstwa, dopisując kolejne punkty. Jedynymi ekipami, które zdołały ograć podopiecznych trenera Skutnika byli mistrz i wicemistrz Polski. Puławianie, jak nigdy dotąd, we wrześniu były bliskie sprawienia dużego kalibru niespodzianki w postaci zwycięstwa w Płocku. Do pełni szczęścia zabrakło niespełna ośmiu minut. Małym pocieszeniem, po dobrej grze, była minimalna przegrana 33:35.
Puławscy kibice cieszyli się z solidnego przygotowania drużyny do rozgrywek. Trener Ryszard Skutnik, razem z zespołem, zaczął od początku z wysokiego c i taki poziom utrzymywał przez dwa miesiące. Lekkie tąpnięcie formy nastąpiło po ligowej przerwie przeznaczonej na reprezentację, na przełomie października i listopada.
– Żaden zespół nie jest w stanie grać na pełnych obrotach od września do maja – tłumaczy reprezentant Polski rozgrywający Piotr Masłowski. – Faktem jest, że od tej przerwy jakoś nie mogliśmy złapać swojego rytmu. Każdy ciągnął grę w swoją stronę.
Efektem słabszej postawy były wymęczone zwycięstwa w Legionowie, Wrocławiu i Mielcu. Zespół nie grał dobrze, ale skutecznie. – Czasami są takie mecze, które gra się ciężko, po prostu nic nie wychodzi i taki nam się przytrafił – mówi o spotkaniu ze Stalą Mielec rozgrywający Michał Kubisztal.
Potwierdzeniem słabszej dyspozycji był remis w ostatnim starciu w tym roku z Zagłębiem Lubin (28:28). Tym samym „Miedziowi” przeszli do historii jako ci, którzy podobnie jak Vive Tauron i Orlen Wisła, urwali punkt puławianom. – Za mało broniliśmy, słabo spisywaliśmy się ataku, zbyt krótko rozgrywaliśmy akcje – wylicza błędy skrzydłowy Patryk Kuchczyński.
Zespół będzie miał okazję wyeliminować słabe strony. Przerwa w rozgrywkach związana z przygotowaniem reprezentacji do mistrzostw Europy i samymi ME potrwa do lutego.