Rozmowa z Bjarne Pedersenem, żużlowcem Speed Car Motoru Lublin
- Dlaczego zdecydował się pan wybrać ofertę z drugiej ligi?
- Szukałem nowych wyzwań i wtedy odezwał się do mnie trener Dariusz Śledź, proponując występy w barwach klubu z Lublina. Przekonywał, że to ciekawy projekt. Uznałem, że warto zostać częścią nowej drużyny i zdecydowałem się podpisać kontrakt.
- Osoba trenera była decydującym czynnikiem?
- Tak. Wcześniej nie znałem nikogo więcej z lubelskiego klubu. Poznaliśmy się dopiero pod koniec lutego. Z Darkiem znamy się z wcześniejszej współpracy w Starcie Gniezno, mamy dobre relacje. To, że będzie trenerem tej drużyny miało dla mnie duże znaczenie.
- Na lubelskim torze zazwyczaj rozgrywał pan dobre mecze.
- To jeden z moich ulubionych torów. Mam nadzieję, że utrzymam dobrą formę na tym owalu także jako zawodnik miejscowego klubu.
- Lubelski klub uchodzi za głównego faworyta do awansu. Z kolei trener Śledź wymienia pana jako jednego z liderów tej drużyny. To wiąże się z presją?
- Byłoby świetnie, gdybyśmy wywalczyli awans. Ale obecnie skupiamy się przede wszystkim na tym, żeby lepiej się poznać i stworzyć dobra atmosferę w drużynie. Jeśli uda się dobrze zacząć sezon, to będzie fantastycznie. Potem celem będą dobre występy w fazie play-off. Jeśli chodzi o mnie, to nie odczuwam żadnej presji. To nie jest tak, że jeden, czy dwóch zawodników wygrywa mecz. Jedzie cała drużyna. Ale liczę na to, że będę jej ważną częścią.
- W ilu ligach będzie pan startował w nadchodzącym sezonie?
- Oprócz Polski będę się ścigał także w Danii i Szwecji. Zrezygnowałem ze startów w Wielkiej Brytanii.
- Jak będzie wyglądał pana kalendarz? Nie ma ryzyka, że nie będzie pan mógł wystąpić w którymś z meczów Speed Car Motoru?
- Mam nadzieję, że nie będzie takiego problemu. Jest prawdopodobieństwo, że może wystąpić kolizja terminów w przypadku jednego spotkania lubelskiej drużyny, ale pracujemy nad tym. Mam nadzieję, że znajdziemy jakieś rozwiązanie i będę mógł wystąpić we wszystkich meczach.