Rozmowa z Tomasem Vestenicky’m, napastnikiem reprezentacji Słowacji U-21, występującym w Cracovii
- Jak nastroje w waszym obozie po pierwszej porażce na tych mistrzostwach?
– Atmosfera nieco się pogorszyła. Przegraliśmy z Anglią 1:2, a prowadziliśmy 1:0. Spotkanie miało podobny scenariusz jak nasz mecz z Polską. Wtedy Polacy wygrywali z nami, ale to my zeszliśmy z boiska jako zwycięzcy. Gdybyśmy w poniedziałek wygrali mielibyśmy pewny awans do półfinału. Tak się jednak nie stało i musimy patrzeć na wynik Anglików, a potem pokonać Szwedów.
- Co się stało z wami po przerwie?
– W pierwszej połowie dominowaliśmy, byliśmy dłużej przy piłce. Potem chyba zabrakło nam trochę sił, bo podczas meczu było bardzo gorąco. Na trybunach mieliśmy liczną grupę słowackich kibiców. Myślałem, że ich doping nam pomoże, a nasza gra będzie wyglądać dobrze. Jednak Anglia to silny przeciwnik i było to widać w poniedziałek.
- Wyspiarze twoim zdaniem byli dużo lepsi od Polaków?
– Polska to silny zespół więc na pewno nie tak bardzo, ale jednak uważam, że są Anglicy mocniejsi.
- W szatni po meczu panował bardziej smutek czy złość?
– To drugie. Był też żal, że mimo prowadzenia nie udało się wygrać. Tym bardziej, że należał nam się rzut karny, ale sędzia go nie odgwizdał. Gdyby nie to wywalczylibyśmy kolejny punkt. Nie tracimy jednak wiary i wierzymy, że wygrywając ze Szwecją wywalczymy awans.
- Jesteś zaskoczony wynikiem meczu Polski z zespołem Trzech Koron? Remis to dobry wynik dla was?
– Lepiej by było gdyby wygrali Polacy. I przyznam, że na to liczyłem. Jesteście gospodarzami Euro i myślałem, że przed własną publicznością zaprezentujecie się lepiej. Ale remis to nienajgorszy wynik zarówno dla nas jak i Polski. Dzięki temu wszystkie zespoły zachowały szansę na wyjście z grupy.
- Aby grać dalej w turnieju musicie wygrać. Z kolei Polskę najbardziej ucieszy remis...
– Wiadomo, że dla rywali remis byłby świetny. My jednak gramy o trzy punkty dla Słowacji. Nic innego nas nie interesuje.
- Porównując grę w Lublinie i Kielcach to gdzie lepiej się wam grało?
– W Kielcach. A to dlatego, że było tam zdecydowanie więcej naszych kibiców. I czuliśmy się jakbyśmy grali w domu. W Lublinie na trybunach było tysiące Polaków, którzy niesamowicie pomagali swoim piłkarzom dopingiem i zadbali o świetną atmosferę.
- Ale na meczu z Polską też mieliście grupę swoich fanów...
– Bardzo się cieszę, że nasi rodacy tak licznie stawili się na polskich stadionach i gorąco nam kibicują. Doping jest bardzo pomocny. Zawsze gra mi się zdecydowanie lepiej, kiedy na trybunach jest mnóstwo widzów, a nie kiedy świecą pustkami.