FOT. PRZEMYSŁAW GĄBKA/GORNIK.LECZNA.PL
W sobotę o godz. 18 Górnik Łęczna w przedostatnim spotkaniu sezonu zasadniczego zmierzy się na wyjeździe z Cracovią
– Nikt nie lubi przegrywać i my również. Znaleźliśmy sę w takiej sytuacji, bardzo ciężkiej, bo przegrywamy czwarty mecz i co najgorsze po kiepskiej grze. Dobrze, że jest ta przerwa na reprezentację, bo jest czas, żeby odpocząć, oczyścić głowy i poprawić naszą grę – powiedział po ostatnim ligowym spotkaniu z Zagłębiem Lubin Tomasz Nowak.
Dla zielono-czarnych była to już czwarta porażka z rzędu. Słabe wyniki sprawiły, że zespół definitywnie stracił szanse na awans do czołowej ósemki i znalazł się tuż nad strefą spadkową, z zaledwie dwoma punktami przewagi nad 15 Śląskiem Wrocław.
– W walce o utrzymanie kluczem będą dwa, trzy pierwsze mecze grupy spadkowej. Po nich może się rozstrzygnąć, kto będzie bliżej utrzymania, a kto dalej. Ale my skupiamy się najpierw na meczu z Cracovia, potem na Lechu i dopiero później na kolejnych spotkaniach. Chcemy się utrzymać w lidze, wierzymy w utrzymanie i musimy wszyscy razem, zawodnicy, zarząd, sztab szkoleniowy, kibice, zrobić wszystko, żeby to się udało. Piłkarsko stać nas na to – przekonuje kapitan zespołu Veljko Nikitović.
Łęcznianie ostatnio podbudowali się wygraną w sparingowym meczu z Karpatami Lwów. Jutro czeka ich jednak znacznie cięższe zadanie, bo walcząca o europejskie puchary Cracovia to dziś jeden z najmocniejszych zespołów w Polsce. Pod wodzą Jacka Zielińskiego stała się rewelacją rozgrywek. 44 punkty zgromadzone w 28 spotkaniach dają jej trzecią pozycję w lidze. Ostatnio znajduje się jednak w delikatnym kryzysie. Nie potrafiła wygrać trzech kolejnych spotkań.
– Mieliśmy trochę przerwy ze względu na święta wielkanocne. Każdy z nas odpoczął w gronie rodzinnym, zyskaliśmy dużo dobrej energii i mam nadzieję, że skumuluje się ona w sobotę na mecz z Górnikiem Łęczna tak, że będziemy w stanie przełożyć wszystko na boisko – mówi na oficjalnej stronie swojego zespołu bramkarz Cracovii Grzegorz Sandomierski.
– Dawno nie zdobyliśmy trzech punktów w Krakowie, chcielibyśmy więc w końcu wygrać przed własną publicznością. Chcemy zrobić to przede wszystkim dla kibiców, żeby zachęcić ich, by w jeszcze większej liczbie przychodzili na nasze starcia w finałowej ósemce. Możemy tego dokonać tylko swoją dobrą grą – dodaje Sandomierski.