Michał Oleksiejczuk pokonał przez jednogłośną decyzję sędziów Khalila Rountree podczas gali UFC 219 w Las Vegas. To pierwsze zwycięstwo zawodnika Górnika Łęczna w tej największej na świecie organizacji
Oleksiejczuk tym samym sprawił olbrzymiego psikusa wszystkim ekspertom. Bukmacherzy w Amerykaninie widzieli zdecydowanego faworyta tej walki. Za sukces Oleksiejczuka za każdą postawioną złotówkę można było zarobić nawet 4 zł. Nic dziwnego, skoro Rountree to finalista jednego z amerykańskich programów telewizyjnych organizowanych przez UFC.
Pojedynek rozgrywany w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu był zakontraktowany na 3 rundy. W pierwszej odsłonie żaden z zawodników nie zamierzał się oszczędzać. Oleksiejczuk świetnie pracował na nogach i skutecznie unikał uderzeń rywala. Sam co chwila trafiał go mocnymi ciosami, czym zyskiwał uznanie publiczności w Las Vegas. W drugiej rundzie Rountree próbował przejąć inicjatywę, ale Polak nie pozwolił mu na to. Zawodnik Górnika spychał przeciwnika pod siatkę dzięki ciosom na wątrobę, które były połączone z podbródkowymi oraz sierpami. W finałowej rundzie Rountree, który czuł, że przegrywa, spróbował frontalnego ataku. Oleksiejczuk przeniósł jednak walkę do parteru i spokojnie kontrolował pojedynek. Mógł nawet wygrać przed czasem, bo był blisko założenia duszenia zza pleców, ale ostatecznie mu się to nie udało. Sędziowie jednak nie mieli wątpliwości i jako zwycięzcę wskazali debiutującego w UFC Polaka. – To najpiękniejsza chwila w moim życiu. Wygrałem na UFC! Jak widać, medialność nie wyznacza poziomu sportowego. O nim decyduje ciężka i solidna praca. Chcę podziękować całemu Teamowi Oleksiejczuk za długi okres ciężkiej pracy. Dziękuję trenerom, promotorowi, managerom, sponsorom i dobrym duchom. Największe podziękowania kieruję do rodziny, bo to najważniejsza część mojej drużyny. Rozpiera mnie duma, że mogłem reprezentować Polskę oraz miejscowość Barki w Las Vegas – napisał na swoim facebooku Michał Oleksiejczuk.
W walce wieczoru podczas gali w Las Vegas Cris Cyborg pokonała Holly Holm i obroniła pas mistrzyni świata w kategorii piórkowej. Brazylijka miała nieco problemów w tej rywalizacji. W pierwszej rundzie na chwile wylądowała na macie. Szybko jednak wstała i kontynuowała walkę w stójce. Cyborg wyraźną przewagę zaczęła zyskiwać od trzeciej rundy. Holm wyglądała na bardziej zmęczoną trudami pojedynku. Coraz częściej przyjmowała ciosy Cyborg i ostatecznie musiała uznać jej wyższość. Sędziowie nie mieli wątpliwości i jednogłośnie uznali za zwyciężczynię Cris Cyborg.