• Po tylu latach w Polsce myśli pan bardziej po polsku czy słoweńsku?
- Zdarza mi się myśleć po polsku, ale czasem również trochę rozumuję po słoweńsku. Kiedy rozmawiam po słoweńsku, wtrącam polskie sformułowania i wtedy mój rozmówca robi wielkie oczy. Nie ma jednak problemu, bo to podobne języki.
• Skąd się wzięła pana miłość do koszykówki?
- Na pewno nie z rodziny, bo w niej nie było żadnych sportowców. Grać w koszykówkę zacząłem w podstawówce. To była mała szkoła, liczyła około 350 uczniów. Basket był tam jednak mocno zakorzeniony. Wyszli z niej między innymi Erazem Lorbek i Uros Slokar.
• Pamięta pan swoją pierwszą seniorską pracę?
- Tak, to było dzień przed moimi 24 urodzinami. Ze swojej funkcji zrezygnował trener pierwszego zespołu Jezicy i zaproponowano mi pracę w charakterze głównego coacha. Wahałem się chwilę, bo więcej niż połowa zawodników była ode mnie starsza. Ostatecznie jednak zdecydowałem się przyjąć ofertę.