Podopieczni Piotra Karolaka w sobotę o godz. 18 w Zabrzu staną przed szansą awansu do finału play-off rozgrywek drugiej ligi. W rywalizacji do dwóch zwycięstw lublinianie prowadzą 1:0, gdyż tydzień temu pokonali MKKS Zabrze 82:73.
Jego zawodnicy mają zdecydowaną przewagę fizyczną, co uwidoczniło się w pierwszym pojedynku, kiedy startowcy zebrali o czternaście piłek więcej niż rywale.- Muszę pochwalić cały zespół za tamten mecz. Dobrze zagrał na deskach Bartosz Borkowski, który miał szesnaście zbiórek. Inni wysocy gracze także prezentowali się imponująco, ponieważ świetnie zastawiali rywali. Zresztą z tego wynika chociażby pięć zbiórek Michała Samborskiego - stwierdził trener.
W tamtym spotkaniu jedynym słabszym okresem była pierwsza kwarta. - Wydaje mi się, że wynikało to z tremy, która była związana z debiutem wielu zawodników w fazie play-off.
Cieszy jednak, że umieliśmy się przełamać i pokazać swój basket. Nie od wczoraj wiadomo, że najlepiej czujemy się w kontrataku - wyjaśnia Karolak.
Przed tygodniem największe problemy lublinianom sprawił Grzegorz Zadęcki, który zdobył trzynaście oczek. 24-letni skrzydłowy imponował zwłaszcza skutecznością zza linii 6,25 m (3 celne rzuty na 5 prób).
Na Górny Śląsk Start pojechał w najmocniejszym składzie. W Lublinie z powodu kontuzji pozostali jedynie Jakub Repeć i Adam Myśliwiec. - Liczę, że zakończymy rywalizację na dwóch spotkaniach - stwierdził Karolak.
W drugiej parze półfinałowej pod ścianą niespodziewanie znalazł się UMKS Kielce, który przegrał na własnym parkiecie z Basketem Kraków 79:92. - Teoretycznie ten wynik nie ma dla nas znaczenia, ale nie ukrywam, że ucieszył mnie rezultat tej potyczki. Basket gra spokojniejszą koszykówkę, która chyba odpowiada nam bardziej - kończy Karolak.