ROZMOWA Z Łukaszem Diduszko, koszykarzem Wikany-Startu Lublin
- Charakter, nieustępliwość, pracowitość i zaangażowanie w grę.
• Dlaczego zdecydował się pan na grę w Wikanie-Starcie Lublin?
- Dużą role odegrała tu osoba trenera Pawła Turkiewicza, z którym miałem okazję pracować w WKK Wrocław. Przede wszystkim chciałem jednak wrócić po latach do ekstraklasy i osobiście przekonać się jaki jest jej aktualny poziom.
• A jaki jest jej poziom? Reforma ligi wpłynie na nią pozytywnie?
- Każdy ma swoją opinię na ten temat. W tym roku do gry w Tauron Basket Lidze zostały zaproszone kluby, które są stabilne finansowo i mają dobre zaplecze infrastrukturalne. To może tylko podnieść poziom rozgrywek. Dzięki powiększeniu ligi, kibice będą mogli częściej oglądać swoje ulubione drużyny.
• W Wikanie-Starcie będzie występował pan wspólnie ze swoim bratem, Bartoszem...
- Nasza współpraca w WKK Wrocław układała się bardzo dobrze, chociaż po raz pierwszy graliśmy wspólnie w profesjonalnej drużynie. Cieszę się, że będziemy mogli kontynuować naszą współpracę.
• Jakim trenerem jest Paweł Turkiewicz?
- To wymagający szkoleniowiec, ale również profesjonalista w każdym calu. Trener Turkiewicz umie dobrze przygotować zespół pod względem motorycznym i mentalnym. Najwięcej uwagi poświęca jednak defensywie. To właśnie twarda obrona doprowadziła WKK w zeszłym sezonie do finału pierwszej ligi. Przypuszczam, że w Wikanie-Starcie defensywa również będzie istotna dla naszego szkoleniowca.
• Jakie ma pan wspomnienia ze spotkań z Wikaną-Startem w zeszłym sezonie?
- Nasza rywalizacja w półfinale pierwszej ligi była niesamowita. Każdy mecz tej serii był inny. Lublin imponował ambicją i bardzo ciężko było nam zdobywać punkty.
• Myślałem, że wspomni pan o atmosferze w hali MOSiR.
- Rzeczywiście, to był prawdziwy kocioł. Kibice tworzyli wspaniałą atmosferę, która z pewnością dodawała skrzydeł graczom z Lublina. Mam nadzieję, że w tym sezonie w hali Globus również będzie bardzo gorąco.