ROZMOWA Z Krzysztofem Szewczykiem, szkoleniowcem Pszczółki AZS UMCS Lublin i drugim trenerem reprezentacji Polski
Odpadnięcie Polski w fazie grupowej mistrzostw Europy to przykra niespodzianka czy realny obraz siły żeńskiej koszykówki w naszym kraju?
– Obecnie to raczej realny obraz. Przed mistrzostwami byliśmy 18 miejscu w europejskim rankingu, tylko dwie drużyny były sklasyfikowane wyżej od nas, więc z tego punktu widzenia nasze odpadnięcie nie jest niespodzianką. Wiadomo, że nadzieje były większe, ale nie zawsze udaje się realizować cele, jakie przed sobą się stawia.
W trakcie meczu z Turcją wydawało się, że możecie być czarnym koniem rozgrywek, tak dobrze wyglądała gra w pierwszej połowie na tle bardzo mocnego rywala. Po przerwie czar prysł. Dlaczego?
– Było kilka decydujących czynników, ale to nie czas na analizę na łamach mediów. Najpierw musimy przeanalizować wszystko w swoim gronie. Nie ma sensu wyciągać brudów.
Włoszki i Greczynki były chyba jednak do ogrania.
– Z Włoszkami wygraliśmy przed turniejem, ale mecz meczowi nie równy, nie można tego porównywać. Podczas mistrzostw zabrakło nam jakości, żeby wygrywać z zespołami tej klasy.
Co dalej, razem z trenerem Jacek Winnickim żegna się pan z kadrą czy zostaje pan przy reprezentacji?
– Jacek Winnicki podał się do dymisji, my jako sztab szkoleniowy zrobiliśmy to samo.
Widzi pan siebie w roli pierwszego selekcjonera?
– (śmiech) Na pewno każdy trener, który zajmuje się koszykówką marzy o tym, żeby pracować kiedyś z kadrą. To też moje marzenie, ale zobaczymy, jakie scenariusze napisze życie.
Przejdźmy do spraw klubowych. Decyzja o podpisaniu kontraktu z Dominiką Owczarzak oznacza, że czas Katarzyny Trzeciak w Pszczółce AZS UMCS Lublin minął?
– A kto powiedział, że Dominika Owczarzak podpisała z nami kontrakt?
Wszyscy o tym mówią.
– Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
To zapytam inaczej. Katarzyna Trzeciak zostaje w zespole na kolejny sezon?
– Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że odejdzie.