– Brak Tess Madgen to dla nas olbrzymie osłabienie, ale i bez niej jesteśmy w stanie nawiązać walkę i pokonać dwa razy Wisłę – mówi przed kolejnymi spotkaniami play-off Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec Pszczółki Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin
Pierwsze mecze play-off pokazały, że miał pan plan doskonały. Warto było poświęcić rozstawienie, żeby przygotować lepszą formę na decydujące spotkania.
– Od początku wiedzieliśmy, że przy tak wyrównanej lidze, nie będzie miało większego znaczenia to, z kim się zmierzymy, a znacznie ważniejsza będzie dyspozycja zespołu. Oczywiście, wolelibyśmy grać z kimś innym niż Wisła albo Ślęza Wrocław, ale przegraliśmy z Basketem Gdynia u siebie i tabela tak się ułożyła, że zajęliśmy siódme miejsce. Tak, jak pan powiedział, mecze w Krakowie pokazały, że mieliśmy dobry plan. Nie przewidzieliśmy jednak kontuzji Tess Madgen.
To pozbawia was szans na awans do półfinału?
– Jej brak to dla nas olbrzymie osłabienie, ale i bez niej jesteśmy w stanie nawiązać walkę i pokonać dwa razy Wisłę. W niedzielnym spotkaniu udowodniliśmy, że nawet bez Tess jesteśmy w stanie grać z Krakowem, jak równy z równym. Zrobimy wszystko, żeby wygrać mecze na własnym parkiecie.
Zwycięstwo z Gorzowem na zakończenie sezonu zasadniczego i odczarowanie własnej hali po serii porażek ma dla was psychologiczne znaczenie?
– Mecz z Gorzowem był dwa tygodnie temu, dziś nikt już o nim nie pamięta.
Co zdecyduje w sobotę i niedzielę?
– Jak zawsze defensywa. Musimy dobrze bronić, zeby zatrzymać Wisłę. To jest podstawa do wszystkiego. Nie będzie łatwo, bo rywal ma więcej zawodniczek w rotacji, ale nie składamy broni.