(fot. azs.umcs.pl)
Lubelskie akademiczki chcą zapomnieć o klęsce w meczu z Artego, ale czekają je spotkania z równie wymagającymi przeciwnikami – Wisłą Can Pack Kraków i Ślęzą Wrocław. To pierwsze odbędzie się w niedzielę o godz. 16
– Nie chcę tłumaczyć tak wysokiej porażki w Bydgoszczy osłabieniami, bo Artego też było osłabione, ale było widać, ile znaczy dla nas Uju Ugoka. Szczególnie na deskach. Było widać to po statystykach. Ale to dla nas żadne wytłumaczenie, bo nawet bez Uju powinniśmy podjąć rękawicę, powalczyć. 30 punktów to zdecydowanie za duża różnica. Myślę, że aż tyle nas nie dzieli – powiedział po przegranym 55:86 spotkaniu w Bydgoszczy szkoleniowiec Pszczółki AZS UMCS Lublin Wojciech Szawarski. – Przegrałyśmy na deskach, przegrałyśmy pod koszem i myślę, że to zdecydowało o wszystkim. Chcemy zapomnieć jak najszybciej o tym meczu – dodała Dominika Poleszak, koszykarka lubelskiego zespołu.
Najlepszym sposobem na zrealizowanie celu i wymazanie spotkania z Artego z pamięci byłoby zwycięstwo w najbliższych zawodach. Niestety, kalendarz nie jest sprzymierzeńcem akademickiej ekipy. Przed nimi spotkania z ekipami z czołówki. W niedzielę podejmą na własnym parkiecie Wisłę Can-Pack Kraków, a tydzień później, również u siebie, zmierzą się ze Ślęzą Wrocław. W żadnym z tych spotkań Pszczółki nie będą faworytkami.
Wisła, będąca najbliższym rywalem lubelskiego zespołu, nie jest liderem Basket Ligi Kobiet tylko dlatego, że rozegrała o jeden mecz mniej niż Artego. Niemniej jest to zespół, który z całą pewnością można pokonać. Udowodniły to w tym roku koszykarki Energi Toruń i CCC Polkowice. Zresztą przed rokiem w fazie play-off rywalizację z krakowskim zespołem potrafiły nawiązać też Pszczółki.
Dziś Biała Gwiazda to jednak zupełnie inna drużyna. Latem zmienił się trener – z Lublina ściągnięto Krzysztofa Szewczyka i przemeblowaniu uległ skład. Jedną z kluczowych ról miała odgrywać Dominika Owczarzak, ulubienica Szewczyka z czasów wspólnej pracy w Pszczółce, ale doznała poważnej kontuzji, która póki co uniemożliwia jej powrót do gry. Jeżeli w ogóle pojawi się w Lublinie to raczej w roli kibica. Ciężar odpowiedzialności za grę zespołu spadnie tradycyjnie na barki Maurity Reid, Leonor Rodriguez czy Cheyenne Parker. Gwiazd w Krakowie nie brakuje.