FOT. AZS.UMCS.PL
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin wznowiła treningi po świąteczno-noworocznej przerwie, ale póki co w niepełnym składzie.
Mimo porażki z Wisłą Can-Pack Kraków akademiczki zakończyły miniony rok w bardzo dobrych nastrojach. Na początku nowego pojawiło się jednak trochę problemów kadrowych. Zespół zgodnie z planem wznowił treningi 1 stycznia, ale w nieco okrojonym składzie.
– Asia Boyd dopiero we wtorek wróciła do Polski, Marta Mistygacz ze względu na problemy mięśniowe ćwiczyła dotychczas indywidualnie, a Marta Jujka opuściła zajęcia z powodu choroby. W tej sytuacji być może dopiero w środę uda nam się przeprowadzić normalny trening pięć na pięć – zdradza Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec lubelskiej ekipy.
W ten sposób plany spokojnego przećwiczenia zagrywek i lepszego wkomponowania do drużyny zawodniczek, które dopiero niedawno do niej dołączyły, spaliły na panewce. A już dziś w nocy akademiczki udadzą się w podróż do Lipawy, gdzie rozegrany zostanie ostatni turniej kwalifikacyjny Eastern European Women’s Basketball League.
W rundzie eliminacyjnej Pszczółka z trzema zwycięstwami w pięciu meczach zajęła trzecie miejsce w swojej grupie. Dzięki temu teraz zmierzy się z teoretycznie niżej notowanymi przeciwniczkami. Będą to kolejno: Istanbul University, VEGA1 Lipawa oraz Astana Tigers. Awans do Final Eight, zaplanowanego na 30 marca-2 kwietnia w Koszycach, wywalczą cztery najlepsze drużyny z grupy, w której są także Good Angels Koszyce oraz TTT Ryga. Pszczółkom do przypieczętowania sukcesu powinno wystarczyć jedno zwycięstwo.
– Na papierze będziemy faworytkami, ale każdy mecz jest inny. Mieliśmy dziesięć dni przerwy, teraz trzeba z powrotem wejść w rytm meczowy. Turniej w Lipawie ma nam w tym pomoc. Spotkania, które tam rozegramy potraktujemy jak jednostki treningowe, które mają nam pomóc przygotować się do kolejnego meczu ligowego, ze Ślęzą Wrocław. Choć oczywiście zależy nam również na awansie do najlepszej ósemki – zapewnia Szewczyk.
Decyzja, czy Jujka i Mistygacz pojadą razem z koleżankami, zapadnie w ostatniej chwili. – Większe szanse na występ ma Marta Jujka, o ile wyleczy się na czas. Z Martą Mistygacz sytuacja jest bardziej skomplikowana. Z jednej strony zależy nam, aby zgrywać ją z drużyną, z drugiej – nie chcemy ryzykować pogłębienia urazu. Z ostateczną decyzją czekamy do środowego treningu – kończy szkoleniowiec.