W sobotę o godz. 18 Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS powalczy o drugie zwycięstwo przed własną publicznością. Akademiczki podejmą na własnym parkiecie KS JAS FBG Zagłębie Sosnowiec
Po pięciu spotkaniach sezonu 2017/18 Zagłębie ma na koncie zaledwie jedno zwycięstwo. Pszczółki wygrały już trzy razy, chociaż dotychczas rozegrały tylko cztery mecze. Czy to znaczy, że lublinianki czeka dziś spacerek i dwa punkty same dopiszą się do ich konta? Nic z tych rzeczy, bo ekipa z województwa śląskiego w rzeczywistości jest znacznie silniejsza niż wskazuje tabela.
Podopieczne Mirosława Orczyka poprzednie rozgrywki zakończyły na dziewiątej pozycji. Pierwszej, nie gwarantującej udziału w play-off. Latem zespół przeszedł jednak sporą przebudowę. Wzmocniły go kreowana na krajową liderkę Małgorzata Misiuk, a także zagraniczne zawodniczki: Czeszka Michaela Stara, Serbka Stephany Skrba, Litwinka Egle Siksniute, Amerykanka Robyn Parks i Chorwatka Lana Packovski, a w drużynie pozostała przecież Nakietia Swanier, która była czołową postacią Zagłębia w poprzednich sezonach. Dlatego sporo osób w Sosnowcu liczyło, że zespół w tym składzie będzie walczył o wyższe cele. Póki co musiał uznać jednak wyższość nie tylko Energi Toruń, CCC Polkowice i Basketu Gdynia, ale także Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Dopiero ostatnie spotkanie, z Eneą AZS Poznań, przyniosło pierwsze zwycięstwo. Niewykluczone, że przełomowe, bo bardzo wysokie – 93:51. Jeżeli od tego momentu dotychczas zagubiona i niezgrana drużyna zacznie grać na miarę możliwości, Pszczółki może czekać ciężka przeprawa.
Lublinianki nie powinny obawiać się jednak przeciwniczek. Na papierze dysponują przynajmniej podobnym potencjałem, a w pierwszym miesiącach sezonu są w niezłej formie. Podobnie, jak Zagłębie, rozbiły Eneę AZS, a przed tygodniem pokonały przed własną publicznością znacznie mocniejszy InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wielkopolski. Co ciekawe, trener Wojciech Szawarski, choć zadowolony ze zwycięstwa, potrafił dostrzec w grze podopiecznych kilka mankamentów.
– Mieliśmy bardzo dużo głupich strat w drugiej połowie, po których traciliśmy punkty. Było dużo piłek niczyich, które padły łupem Gorzowa, a to były nasze piłki. Generalnie jestem zadowolony z dziewczyn i cieszymy się, bo to był dla nas bardzo ważny mecz. Pierwsza wygrana u siebie. Dziękujemy kibicom, że przyszli. Próbowaliśmy im się za to odwdzięczyć i wygrywając to się udało. W meczu z Zagłębiem spróbujemy znów tego dokonać – powiedział szkoleniowiec.