Energa Basket Liga Pszczółka Start Lublin z czwartym zwycięstwem w tym sezonie. Tym razem jednak podopieczni Davida Dedka nie zachwycili swoją postawą.
Wydawało się, że to będzie bardzo przyjemny wieczór dla kibiców w hali Globus. Do Lublina przyjechał bowiem zespół, który typowany jest do walki o utrzymanie.
Dodatkowo, Polpharma miała mocno utrudnione przygotowania do tego sezonu, ponieważ drużynę mocno doświadczył koronawirus. To wszystko w połączeniu z wyjątkowo silnym w tym sezonie składem Pszczółki miało w opinii ekspertów przynieść spokojne zwycięstwo lubelskiej drużynie.
I rzeczywiście zaczęło się bardzo miło, bo gospodarze otrzymali srebrne medale mistrzostw Polski, które wywalczyli w poprzednim sezonie. Dodatkowo, na początku spotkania Pszczółka grała rewelacyjnie i po 3 min prowadziła 10:0. Rywale kompletnie nie radzili sobie z penetracjami lublinian, więc ich trener zarządził obronę strefową. W niej sytuacja wyglądała jeszcze bardziej dramatycznie, bo miejscowi mieli na boisku mnóstwo miejsca. Zamiast jednak dobić leżących na łopatkach przeciwników, „czerwono-czarni” postanowili podać im tlen. Wyraźne rozluźnienie w ofensywie oraz dwie celne trójki Stevena Haney’a sprawiły, że mecz się wyrównał.
Od tego momentu podopieczni Davida Dedka musieli na każdy punkt mocno się napracować. Pod koniec pierwszej połowy wydawało się, że sytuacja została opanowana, bo Pszczółka prowadziła 49:34.
Drugą połowę gospodarze rozpoczęli jednak od serii niecelnych rzutów. Brylował w tym zwłaszcza Lester Medford. Amerykanin jest bardzo trudnym do oceny graczem. Jego olbrzymim mankamentem jest fatalna skuteczność w rzutach z dystansu. Trzeba mu jednak oddać, że ma dobry przegląd pola i mądrze dzieli się piłką.
Należy też wspomnieć o jego tytanicznej pracy w defensywie, która powoduje, że rywalom ciężko wyprowadza się piłkę. W piątkowy wieczór brakowało w trzeciej kwarcie Pszczółce brakowało jednak zawodnika, który weźmie piłkę i sam wypracuje kilka punktów.
U rywali takim graczem był Trevon Allen. Amerykanin trafiał praktycznie z każdej pozycji i mecz zakończył z 24 „oczkami” na koncie. Jego postawa sprawiła, że zawody były do samego końca wyrównane. W pewnym momencie przewaga Startu wynosiła tylko punkt. W ostatnich minutach szczęście uśmiechnęło się jednak do gospodarzy, którzy zachowali więcej krwi i wygrali 82:78.
Pszczółka Start Lublin – Polpharma Starogard Gdański 82:78 (23:16, 26:18, 18:23, 15:21)
Pszczółka: Dorsey-Walker 21 (3x3), Laksa 16 (2x3), Medford 12 (1x3), Szymański 9, Borowski 4 oraz Dziemba 9 (2x3), Moore 7 Jeszke 2, Łączyński 2, B. Pelczar 0.
Polpharma: Allen 24 (4x3), Haney 12 (2x3), Washington 11 (1x3), Surmacz 9 (1x3), Olisemeka 7 oraz Kowalczyk 11 (1x3), Itrich 2, Chorab 2.
Sędziowali: Calik, Langowski i Marek. Widzów: 1300.