Złośliwy los nie oszczędza Pszczółki AZS UMCS. Chelsea Poppens jest już czwartą koszykarką lubelskiego zespołu, która doznała w tym sezonie poważnego urazu.
Inaugurację rozgrywek z powodu kontuzji straciła także Dara Taylor. Amerykanka to zresztą chyba najbardziej pechowa koszykarka Pszczółki. Ledwie co doszła do siebie po kontuzji barku, a już zdążyła złamać kość śródstopia. Jej strata to największy cios dla lubelskiego zespołu. Taylor z powodu urazów zagrała tylko w trzech spotkaniach, w dwóch z nich prowadząc koleżanki do zwycięstw, jak na razie jedynych w sezonie. Wiadomo już, że nie zagra do końca roku, ale po świętach powinna być do dyspozycji sztabu szkoleniowego.
Jeszcze poważniejszego urazu doznała druga rozgrywająca, Monika Skrzecz. Młodzieżowa reprezentantka Polski zerwała więzadła krzyżowe w prawym kolanie i do końca sezonu będzie oglądała zmagania koleżanek z trybun.
Plaga kontuzji doprowadziła do sytuacji, w której trener Krzysztof Szewczyk miał problem ze skompletowaniem kadry na ligowy mecz. Dlatego na prośbę lubelskiego zespołu przełożone zostało październikowe spotkanie z CCC Polkowice. Wówczas, oprócz Taylor i Antczak, niedysponowane były także Aneta Kotnis, Katarzyna Trzeciak i Natalia Żandarska.
Kolejne urazy spowodowały, że lubelski klub musiał poszukać wzmocnień. I tak do Pszczółki trafiły Bośniaczka Lejla Bejtić oraz Amerykanka Angel Robinson. Póki co obie szczęśliwie omijają urazy.
Gdy wydawało się, że w wyjazdowym spotkaniu z Glucose ROW Rybnik trener Szewczyk będzie mógł wystawić wreszcie optymalny skład, kontuzji doznała Chelsea Poppens. Kluczowa podkoszowa akademiczek na treningu zderzyła się z Żandarską i wybiła bark. Efekt? Przegrana walka pod koszem i kolejna, już piąta porażka w sezonie. Ale to nie koniec złych wiadomości, bo Poppens będzie pauzowała około trzech tygodni. To oznacza, że nie zagra w arcyważnych spotkaniach z MKK Siedlce, AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski i Basketem Konin.
- Ciężko coś mądrego powiedzieć w takiej sytuacji. Los nie obchodzi się z nami łaskawie, trudno zliczyć, ile tych kontuzji już nam się przydarzyło. Ale w zdecydowanej większości nie są to urazy wynikające z przetrenowania. To kontuzje fizyczne, wynikające z olbrzymiego zaangażowania i dużej agresywności dziewczyn na treningach. Musimy zacisnąć zęby i podjąć walkę w kolejnych meczach - powiedział trener Szewczyk.