To nie ten sam Anwil, co kilka lat temu, ale i tak wygrana we Włocławku to spore osiągniecie dla koszykarzy WIkany-Startu. Lublinianie pokonali w sobotę gospodarzy 89:85.
Kiedy wsad zaliczył Robert Lewandowski ekipa z Lublina prowadziła 9:2. Później cały czas utrzymywała korzystny rezultat. Na początku drugiej odsłony po trójce Łukasza Diduszko było nawet 19:35.
Anwil ruszył do odrabiania strat i w pewnym momencie tracił już do rywali tylko siedem "oczek". Skuteczna końcówka pierwszej połowy pozwoliła jednak utrzymać przyjezdnym 11 punktów przewagi (40:51).
Po zmianie stron Wikana-Strat znowu uciekła aż na 57:40. W.. trzy minuty roztrwoniła jednak sporą część swojej zaliczki i było już jedynie 53:59. Gospodarze nie rezygnowali i przed finałową kwartą tracili do rywali tylko sześć "oczek" (62:68).
Ostatnie 10 minut były bardzo nerwowe. Podopieczni trenera Turkiewicza już kilka razy w tym sezonie mimo dużej przewagi przegrywali mecze w drugich połowach. Tym razem chcieli uniknąć takiej sytuacji.
Anwil wyrównał nawet stan meczu na 73:73, jednak nie potrafił przejąć inicjatywy. W kluczowych momentach gościom nie drżała też ręka. Bardzo ważne dwa rzuty wolne trafił Isaac Wells i na 55 sekund przed końcem zawodów Wikana-Start wygrywała 88:83.
Miejscowi nie byli już w stanie odwrócić losów spotkania i sporego kalibru niespodzianka stała się faktem.
Anwil Włocławek - Wikana-Start Lublin 85:89 (19:30, 21:21, 22:17, 23:21)
Anwil: Vaughn 20 (4x3), Surmacz 14 (3x3), Wysocki 14 (3x3), Crosariol 9, Simon 7 (1x3) oraz Kovacervic 12, Jaric 6, Eitutavicius 3 (1x3), Witliński 0.
Wikana-Start: Allen 22 (2x3), Ł. Diduszko 20 (2x3), B. Diduszko 15 (2x3), Lewandowski 4, Wojdyła 1 oraz Wells 18, Śmigielski 9, Trojan 0.