Skoki narciarskie mają swój Turniej Czterech Skoczni, natomiast chlubą biegów narciarskich jest Tour de Ski. Wprawdzie tradycja tej imprezy jest dużo krótsza niż odpowiednika w skokach narciarskich, to jednak przez 15 edycji Tour de Ski stało się ważnym punktem w kalendarzu biegów narciarskich.
Jego magia jest budowana dzięki mitycznemu już finałowemu podbiegowi pod Alpe Cermis, gdzie na co dzień ścigają się narciarze alpejscy. Co roku jednak ta góra staje się świątynią dla biegaczy narciarskich, którzy pokonują ją w odwrotnym kierunku.
Dla kibiców w województwie lubelskim najważniejsze wydarzenia tegorocznego Tour de Ski będą działy się jednak wcześniej. W tegorocznej stawce ponownie pojawi się bowiem Monika Skinder. Dla zawodniczki MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski będzie to już trzeci występ w tym cyklu. Pierwszy miał miejsce w 2019 r., ale w Lenzerheide nie ukończyła biegu na 10 km.
Sezon później było zaledwie troszeczkę lepiej, bo Skinder wprawdzie zaliczyła dwa starty w szwajcarskim Val Mustair, ale oba ukończyła w szóstej dziesiątce. Teraz powinno być już lepiej, bo widać, że forma Skinder idzie do góry. Zawodniczka MULKS Grupa Oscar zaczęła ten sezon od dwóch sprintów, w których nie zdołała zakwalifikować się do ćwierćfinału. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia jednak pojechała do Drezna i wreszcie wywalczyła punkty Pucharu Świata. To miasto jest dla niej magiczne, bo w tym miejscu zdobyła swoje pierwsze pucharowe punkty, a miało to miejsce w styczniu 2019 r.
Tour de Ski w tym sezonie będzie składało się z 6 etapów. Rozpocznie się od wtorkowej rywalizacji w szwajcarskim Lenzerheide w sprincie techniką dowolną. Dzień później odbędzie się bieg na 10 km techniką klasyczną. W piątek karawana przeniesie się do Oberstdorfu, gdzie najpierw biegacze będą walczyć w biegu masowym na 10 km, a w Nowy Rok w sprincie techniką klasyczną. Finałowe zmagania odbędą się tradycyjnie w Val di Fiemme, gdzie 3 stycznia obędzie się bieg masowy, a dzień później bieg pościgowy.
Monika Skinder powinna już nie doczekać włoskich etapów. Wiele na to wskazuje, że będzie obecna jedynie w Lenzerheide i Oberstdorfie. Jej priorytetem są bowiem Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Nie ma więc sensu nadmiernie eksploatować organizmu biegiem pod mordercze Alpe Cermis.
– Uważam, że w Pekinie stać ją na miejsce w najlepszej trzydziestce. W sprincie drużynowym znakomitym wynikiem byłoby uzyskanie miejsca w najlepszej ósemce. Będzie tam startować w parze z Izabelą Marcisz. Trzeba zaznaczyć, że w Igrzyskach Olimpijskich o sukces w Team Sprincie jest nieco łatwiej niż podczas zawodów Pucharu Świata. Jest to spowodowane tym, że każdy kraj może wystawić tylko jeden zespół. Czołowa ósemka dla naszych zawodniczek byłaby bardzo wartościowym wynikiem, który byłby zauważony przez media, ale również zapewniłby im ministerialne stypendium – mówi Waldemar Kołcun, klubowy trener Moniki Skinder.
Wtorkowa sprinterska rywalizacja w Lenzerheide rozpocznie się o godz. 14 i będzie bezpośrednio relacjonowana na antenie Eurosportu.