FOT. MACIEJ KACZANOWSKI
Lewart przegrał kilka wyrównanych meczów i sytuacja w tabeli beniaminka mocno się skomplikowała. – Jeszcze się nie poddajemy, ciągle jest szansa, więc będziemy walczyć – zapewnia trener Grzegorz Białek. Dziś, o godz. 17, jego zespół zmierzy się na wyjeździe z Orlętami Radzyń Podlaski
Ostatnio ekipa z Lubartowa walczyła dzielnie z Avią Świdnik. Niestety także kończyła zawody bez choćby jednego „oczka” po porażce 0:1. W sumie Michał Zuber i spółka przegrali w tym sezonie 12 meczów. Aż pięć z nich właśnie jedną bramką.
Szkoda, że w ważnym momencie rozgrywek trenerowi Białkowi posypał się nieco skład. Z powodu kontuzji nie mogli grać: Hubert Kotowicz, Michał Zuber, czy Dariusz Michna. Ta trójka powoli wraca do zdrowia. Niestety, dużo gorzej wygląda sytuacja Kamila Witkowskiego. Napastnik pozyskany z Lublinianki do końca sezonu nie pojawi się już na boisku.
– Kamil dostał kolanem w udo i długo nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Okazało się, że pozrywał przyczepy w mięśniu. Na pewno nie będzie już do mojej dyspozycji. Szkoda, bo bardzo na niego liczyliśmy – mówi trener Bialek. – Na szczęście lepiej czują się już pozostali gracze. Hubert Kotowicz ostatnio był już na ławce, ale wcześniej trenował tylko raz, więc nie chciałem ryzykować. Teraz jest już w lepszej dyspozycji. Michał Zuber w czwartek wznowił zajęcia, jednak chyba jeszcze nie włączę go do kadry. Wraca za to Darek Michna – dodaje szkoleniowiec Lewartu.
Obecnie beniaminek ma siedem punktów straty do ósmej w tabeli Avii. Nikt w klubie nie ma jednak zamiaru się poddawać. – Od dawna mówiłem, że nikt nie wywiera na nas wielkiej presji, żebyśmy się utrzymali. Gdyby się udało, to byłoby świetnie. A jeżeli nie, to jakoś się z tym pogodzimy. Sytuacja jest trudna, ale nie ma jeszcze żadnej przepaści punktowej. Jeżeli wszyscy będą zdrowi, to na pewno będziemy się bili do ostatniej kolejki. Szkoda tych kontuzji, bo przydarzyły się na w bardzo złym momencie – przekonuje trener Białek.
Orlęta po serii dobrych wyników wskoczyły nawet na czwartą pozycję i są już o 12 „oczek” nad kreską. „Biało-zieloni” przeszli jednak ostatnio prawdziwy maraton – cztery mecze w 10 dni. To może odbić się na ich dyspozycji w sobotnim spotkaniu.
Cień nadziei Chełmianki
Dziś, o godz. 17, swoje zawody rozegra także Chełmianki. Drużyna Artura Bożyka zbiera dobre recenzje za grę, ale nie punktuje. We wtorek dobrze spisała się przeciwko Stali Rzeszów. Prowadziła 1:0, ale w końcówce przegrała 1:2. Teraz jedzie do Przemyśla i jeżeli wygra może mieć jeszcze cień nadziei na utrzymanie.