Kibice Górnika Łęczna muszą przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Tym razem Maciej Gostomski i jego koledzy ulegli u siebie Lechii Gdańsk 0:4 grając przez 55 minut w osłabieniu po dwóch żółtych kartkach Janusza Gola
Po zeszłotygodniowej wyjazdowej porażce z Legią Warszawa, kiedy momentami zespół trenera Kamila Kieresia potrafił zagrozić ekipie mistrza Polski, Górnik wrócił na swój stadion by powalczyć o kolejne punkty z będącą w wysokiej formie Lechią Gdańsk. Zielono-czarni w tym meczu musieli radzić sobie bez swojego najlepszego snajpera – Bartosza Śpiączki – który musiał przymusowo pauzować za nadmiar żółtych kartek.
Tuż po rozpoczęciu spotkania goście pokazali, że będą chcieli jak najszybciej zdobyć gola, ale próby Kacpra Sezonienko i Conrado okazały się nieskuteczne. W odpowiedzi chwilę później dobrą wrzutką z lewej strony popisał się Jason Lokilo, a akcję strzałem zamknął Marcel Wędrychowski. Dusan Kusiak wyszedł jednak z opresji obronną ręką i zatrzymał uderzenie młodzieżowca z Łęcznej. W 18 minucie Maciej Gostomski pokazał swój kunszt broniąc strzał głową Flavio Paixao, a później Janusz Gol sprawdził czujność Kuciaka strzałem z dystansu.
W kolejnych minutach Gol dał o sobie znać, ale nie z pozytywnej strony. Doświadczony pomocnik kilka razy spóźnił się z interwencją i po kolejnym faulu zobaczył żółtą kartkę. Na domiar złego kilkadziesiąt sekund po tym zdarzeniu sfaulował Łukasza Zwolińskiego i za drugie „żółtko” musiał przedwcześnie zejść do szatni. Goście skrzętnie skorzystali z braku Gola i przed przerwą zdobyli dwie bramki. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę strzałem głową do siatki łęcznian skierował zupełnie niepilnowany Zwoliński, a następnie jego wyczyn skopiował również po strzale głową Paixao i po 45 minutach goście prowadzili dwoma trafieniami.
W przerwie trener Kamil Kiereś zdecydował się na aż cztery zmiany. W miejsce Leandro, Jasona Lokilo, Marcela Wędrychowskiego i Pawła Wojciechowskiego pojawili się: Sergiej Krykun, Michał Mak, Kryspin Szcześniak i Daniel Dziwniel. I w początkowej fazie drugiej odsłony spotkania zielono-czarni zepchnęli rywali do defensywy. Ci jednak przetrwali napór. A następnie rozegrali piękną akcję składającą się z kilku podań na jeden kontakt, którą pewnym strzałem zakończył Sozonienko. To nie był jednak koniec strzeleckich popisów gdańszczan. W 72 minucie wynik spotkania ustalił Paixao dobijając piłkę po niepewnej interwencji Gostomskiego. – Lechia jest w bardzo dobrej formie i świetnie grali przeciwko nam w piłkę. Dostaliśmy jeszcze w pierwszej połowie czerwoną kartkę. Po przerwie staraliśmy się coś zmienić i mieliśmy swoje sytuacje, ale nie udało się ich wykorzystać – powiedział bezpośrednio po końcowym gwizdku na antenie nsport+ Damian Gąska, pomocnik Górnika.
Łęcznianie nie będą mieli dużo czasu na rozpamiętywanie piątkowej porażki, bo już w najbliższy wtorek w ramach Fortuna Pucharu Polski zagrają na wyjeździe z pierwszoligowym Górnikiem Polkowice.
Górnik Łęczna – Lechia Gdańsk 0:4 (0:2)
Bramki: Zwoliński (41), Paixao (44, 71), Sezonienko (55)
Górnik: Gostomski – Orłowski, Baranowski, Pajnowski, Leandro (46 Dziwniel) – Gol, Drewniak – Lokilo (46 Krykun), Wędrychowski (46 Szcześniak), Gąska – Wojciechowski (46 Mak).
Lechia: Kuciak – Kubicki (61 Kryeziu), Nalepa, Maloca (68 Żukowski), Conrado (61 Pietrzak) – Gajos, Kubicki, Durmus, Flavio (74 Zjawiński) – Zwoliński (68 Diabate), Sezonienko.
Żółte kartki: Wędrychowski, Gol – Nalepa, Sezonienko.
Czerwona kartka: Gol (35-za drugą żółtą).
Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).