Piłkarze z Trójmiasta po wpadce w Płocku przyjeżdżają do Łęcznej po trzy punkty. – Musimy ten mecz wygrać, żeby już na początku sezonu nie narobić sobie strat punktowych – powiedział pomocnik Lechii Milos Krasić.
Już w minionym sezonie Lechia dysponowała jednym z najmocniejszych zespołów w lidze. Długo jednak rozczarowywała. Dopiero, gdy trenerem został Piotr Nowak, zaczęła grać na miarę oczekiwań. Ale wszystkich strat nie udało się odrobić i europejskie puchary przeszły ekipie z Trójmiasta koło nosa. Przed kolejną batalią o mistrzostwo Polski udało się utrzymać wszystkich najważniejszych zawodników. Dodatkowo wzmocniono kadrę Rafałem Wolskim oraz młodzieżowym reprezentantem Bułgarii Milenem Gamakowem. W tej sytuacji cel, stawiany przed zespołem z Gdańska, może być tylko jeden: walka z Legią Warszawa o tytuł.
Pierwsza wpadka na drodze do mistrzostwa przydarzyła im się już w pierwszej kolejce, gdy niespodziewanie przegrali na wyjeździe z Wisłą Płock 1:2.
– Przeanalizowaliśmy dokładnie nasz występ i wiemy, jakie błędy popełniliśmy. Myślę, że to był tylko wypadek przy pracy i takie mecze już nie będą nam się zdarzały. W spotkaniu z Górnikiem Łęczna chcemy pokazać nasz prawdziwy potencjał – powiedział na oficjalnej stronie Lechii Milos Krasić.
– Musimy ten mecz wygrać, żeby już na początku sezonu nie narobić sobie strat punktowych. Trzeba zagrać skuteczniej niż w Płocku i po prostu wygrać. Musimy zagrać z większym zębem niż w pierwszej kolejce, bo nasz rywal jest podrażniony po tym, jak w spotkaniu z Ruchem Chorzów stracił remis w ostatnich sekundach meczu. Nie możemy też dać się zaskoczyć, jak w naszym poprzednim meczu w Łęcznej, kiedy już w drugiej minucie straciliśmy bramkę – dodał serbski pomocnik.
Lechiści do meczu w Lublinie przygotowywali się na własnych obiektach. W czwartek ćwiczyli... na plaży, rozgrywając minigierki na piasku.
– Zdecydowaliśmy się na tę nietypową formę treningu, aby wprowadzić trochę świeżości i urozmaicić zajęcia naszym piłkarzom. Mieszkamy nad morzem, za oknami piękna pogoda. Warto więc było wykorzystać tak sprzyjające warunki – wyjaśnił trener Piotr Nowak.
Przeciwko Górnikowi nie zagrają na pewno Sebastian Mila, który cały czas leczy uraz stawu rzepkowo-udowego oraz Lukas Haraslim. Słowak przebywał ostatnio w Kolonii, gdzie przygotowywana była dla niego specjalna maska, umożliwiająca szybszy powrót na boisko po złamaniu kości jarzmowej.
– Jeszcze kilka dni będzie trenował indywidualnie, dodatkowo zażywam antybiotyk. Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia będę mógł dołączyć do zajęć z zespołem. Na szczęście dzięki tej masce operacja nie będzie konieczna, co mnie bardzo cieszy – powiedział Haraslim dla lechia.pl.
– Póki co, mogę trenować tylko indywidualnie. Ćwiczę dwa razy dziennie, żeby wzmocnić mięśnie i jak najszybciej wrócić do treningów z drużyną. Chciałbym przystąpić do nich od poniedziałku, żeby być gotowym na nasze pierwsze spotkanie u siebie w tym sezonie z Wisłą Kraków – dodał Mila.