(fot. Maciej Kaczanowski)
Przed Górnikiem Łęczna kolejny ważny mecz ligowy. Tym razem zespół trenera Tomasza Kafarskiego zmierzy się u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała i powalczy o drugie w tym sezonie zwycięstwo.
Po siedmiu kolejkach sytuacja zielono-czarnych nie jest godna pozazdroszczenia. Zespół od kilku spotkań nie potrafi zdobyć kompletu punktów choć w każdym kolejnym meczu jest tego bliski. W poprzedniej kolejce łęcznianie zrobili kolejny krok do przodu i po raz pierwszy w tym sezonie zdobyli gola na boisku rywala. Górnicy długo prowadzili ze Stomilem w Olsztynie, ale ostatecznie nie udało im wrócić do Łęcznej z jakąkolwiek zdobyczą. – Pojechaliśmy do Olsztyna z zamiarem zdobycia pierwszej wyjazdowej bramki, a co za tym idzie kolejnych punktów. Udało nam się w pełni kontrolować spotkanie, ale decyzja o której już nie chcę mówić miała kolosalny wpływ na dalszą część meczu – mówi trener Kafarski. – Mam do zespołu jednak nadal sporo pretensji o to w jaki sposób straciliśmy drugą bramkę. Przeciwko Stomilowi powinniśmy zdobyć przeciwko przynajmniej jeden punkt i jest w nas dużo sportowej złości. Mam nadzieję, że w sobotę da ona pozytywny efekt – przekonuje szkoleniowiec Górnika.
Tym samym zielono-czarni nadal mają na swoim koncie pięć punktów, na co składa się jedna wygrana i dwa remisy. W sobotę do Łęcznej przyjedzie Podbeskidzie Bielsko Biała. W zespole najbliższego rywala łęcznian funkcję dyrektora sportowego pełni Andrzej Rybarski, który gdy Górnik występował w Ekstraklasie był trenerem zespołu. Szykuje się więc ciekawy mecz, bo oba zespoły bardzo potrzebują wygranej. – Podbeskidzie jest w podobnej sytuacji co my. Zespół gra nieźle, ale nie przekłada się to na wyniki – mówi Kafarski. – Dlatego będzie to spotkanie o przysłowiowe „sześć punktów”. Nasz najbliższy rywal to drużyna ze sporym potencjałem i musimy uważać na ich mocne strony. Znamy jednak swoją wartość i mam nadzieję, że w sobotę damy swoim kibicom dużo radości – przekonuje szkoleniowiec zielono-czarnych.
W wygranej nad zespołem „Górali” swoim kolegom będzie chciał pomóc Radosław Pruchnik, który wraca do gry po kontuzji. W poprzednim meczu pomocnik obserwował grę swoich kolegów z ławki rezerwowych, ale tym razem być może wybiegnie na boisko w podstawowym składzie. – Cieszę się, że wróciłem do treningów z zespołem. Jestem w optymalnej dyspozycji i czekam na moment kiedy będę mógł wybiec na boisko i na każdym treningu robię wszystko aby przekonać do siebie sztab szkoleniowy – mówi Pruchnik. – Przed spotkaniem z zespołem z Bielska Białej panuje u nas pełna mobilizacja. Potrzebujemy kompletu punktów jak tlenu i zrobimy wszystko żeby wraz z kibicami cieszyć się z wygranej – zapowiada.
Sobotni mecz rozpocznie się o godzinie 14:45 i będzie go można zobaczyć także na antenie Polsatu Sport.