Rozmowa z Kacprem Rosą, bramkarzem Motoru Lublin
- Jak oceniasz spotkanie z Górnikiem Łęczna?
– To był bardzo trudny i wyrównany mecz. Na pewno mieliśmy swoje sytuacje, ale to było także spotkanie do jednej bramki. Nie chciało nam nic wpaść, były słupki. Maciek kilka razy super się zachował, trzeba go docenić. Cieszę się, że przeszliśmy dalej, tak wyglądają baraże, jest jeden mecz i gramy dalej. Cieszę się, że wykonaliśmy zadanie i idziemy dalej po marzenia.
- Co może was zatrzymać w drodze do ekstraklasy?
– Myślę, że tylko my sami. Musimy skupić się na sobie, na tym co gramy i wykonywać nasze zadania i wierzyć w końcowy sukces.
- Czy to, że zagraliście 120 minut może mieć znaczenie w finale?
– Na pewno będzie odczuwalne. Z drugiej strony lepiej to przetrawimy, bo wygraliśmy. Każdy z chłopaków dał jednak z siebie maksa. Wierzę, że dojdą do siebie, po wygranej lepiej się odpoczywa.
- Z kim woleliście zagrać w finale…
– Nie ma dla nas znaczenia, wiadomo, że chcieliśmy zagrać u siebie, to jasne, ale nie kalkulujemy, czy Arka czy Odra. Skupiamy się na tym, co my mamy pokazać i jak mamy zagrać. Patrzymy głównie na siebie
- Jak oceniasz atmosferę na stadionie?
– Widać efekt końcowy, niosło nas. Chwała chłopakom, dali z siebie wszystko i przez 120 minut nie było wielkich sytuacji dla Górnika. Jedna pojawiła się dopiero w samej końcówce. Dali mi też możliwość wykazania się w karnych. Kibice nas ponieśli, to było czuć.
- Właśnie w końcówce Górnik wypracował sobie szansę na gola…
– Takie mecze są najtrudniejsze z perspektywy bramkarza. W Motorze bronić, to nie jest łatwa sprawa. Pojawia się jedna sytuacja i trzeba wyjść obronną ręką. Bardzo trudny mecz dla bramkarza, nic się nie działo praktycznie całe spotkanie, ale trzeba było zachować koncentrację. W tej konkretnej sytuacji zadziałał instynkt, rzuciłem się w nogi, zawodnik Górnika trafił we mnie. Zadziałem automatycznie i udało się obronić.
- Przed rzutami karnymi mieliście rozpracowanych piłkarzy Górnika…
– Mieliśmy rozpracowanych rywali, ale wielu z nich nie było ich już na boisku. Trener bramkarzy spisał się świetnie, bo pomógł. To raczej była analiza odczuć, jak my spróbujemy zagrać to mentalnie i to pomogło. W oczach chłopaków nie było strachu przed karnymi i to było widać, jak rozmawialiśmy w kółku ze sobą. Każdy był pewny i chciał strzelać, to mi również dodało pewności. To dało komfort psychiczny, Adam Deja nie trafił, ja drugiego obroniłem i się cieszymy.
- Awans Motoru do ekstraklasy…
– Myślę, że to by była piękna historia na film, cieszę się, że w tym uczestniczę. Musimy dalej pracować, na razie cieszymy się z awansu do finału i wierzę, że wygramy