Rozmowa z Michałem Królem, zawodnikiem Motoru Lublin, wcześniej piłkarzem Górnika Łęczna
- 12 grudnia 2021 roku. Pamiętasz co to za data?
– Jasne! To był wyjazdowy mecz Górnika z Cracovią i mój debiut w Ekstraklasie.
- Osobiście doskonale pamiętam tamto wygrane spotkanie i to co działo się wówczas po meczu. To były wyjątkowe chwile dla Ciebie?
– Będę bardzo dobrze wspominał tamto wydarzenie. Spełniłem wówczas swoje marzenie i na pewno będę o tym zawsze pamiętał. Tego po prostu nie da się zapomnieć.
- Michał Król z czasu pobytu w Górniku Łęczna i Michał Król dzisiaj to zupełnie dwóch innych piłkarzy. Co się wydarzyło w tym czasie w Twojej karierze, co wpłynęło na dzisiejszą dyspozycję?
– Nie ma co ukrywać, że największą rolę odegrali trenerzy Goncalo Feio i Paweł Stolarski, którzy poświęcili mi wiele czasu na trening indywidualny, nawet kiedy cała drużyna miała wolne między rundą, a okresem przygotowawczym. Później w okresie przygotowawczym zmiana mojej pozycji na boisku, odegrała znaczącą rolę w moim dalszym rozwoju.
- Mimo niewielu występów pobyt w Łęcznej będziesz wspominał dobrze czy raczej traktujesz to jako niepotrzebny przystanek w karierze?
– Na pewno czas spędzony w Łęcznej nie był dla mnie łatwym okresem. Finalnie mimo wszystko cieszę się, że mogłem poznać wielu dobrych ludzi oraz zrealizować swoje marzenie, jakim był debiut na boiskach Ekstraklasy.
- Czy decyzja trenera Feio o przesunięciu Cię zdecydowanie do przodu była kluczowa w Twoim dalszym rozwoju?
– Myślę, że zmiana pozycji była kluczowa. W systemie, w którym gramy mogę wykorzystać moje cechy motoryczne, a w dodatku znacząco dzięki temu poprawiłem elementy gry ofensywnej, które wcześniej nie były moją mocną stroną.
- Czemu zawdzięczasz swoją dobrą formę w tym sezonie? Grasz praktycznie we wszystkich spotkaniach Motoru, a dodatkowo masz na swoim koncie trzy bramki i dwie asysty.
– Myślę, że to efekt zaufania, jakie dostałem od trenera oraz ciągłej pracy; niezależnie czy jest lepiej czy gorzej. Te liczby mogły i powinny być jeszcze lepsze, ale cały czas chcę nad tym pracować. Wszystko jest jeszcze przede mną.
- Jak obserwuję ten sezon w Waszym wykonaniu to mam małe deja vu do rozgrywek 20/21 w wykonaniu Górnika Łęczna. Zdobywacie często decydujące bramki w końcówce. W tamtym sezonie „Górnicy” jako beniaminek awansowali do Ekstraklasy. Chcecie powtórzyć ten wyczyn? Jaki jest cel Motoru na ten sezon?
– Zazwyczaj w drugich połowach tworzymy sobie zdecydowanie więcej sytuacji i jesteśmy tego świadomi. Wynika to z naszego stylu gry, dlatego potrafimy strzelać w końcówkach meczu. Jak historia pokazuje, beniaminkowie mogą awansować. Mamy dobrą pozycję w tabeli, aby myśleć o awansie, ale na ten moment jest jeszcze wiele meczów do rozegrania. Musimy skupić się na każdym pojedynczym spotkaniu, bo tylko takie podejście może nas przybliżyć do upragnionego awansu.
- Cofnijmy się do sierpniowego meczu Motor – Górnik rozegranego na Arenie Lublin. Jak wspominasz tamto spotkanie?
– Niestety, nie mam dobrych wspomnień. Przegraliśmy ten mecz po bramce w końcówce, więc ciężko
- Na koniec zapytam o to jakiego Twoim zdaniem meczu spodziewałbyś się w niedzielę?
– Odpowiem krótko – wygranego przez Motor.