Jeden mecz jesienią i sześć wiosną. W sumie piłkarze Motoru zanotowali już siedem zwycięstw z rzędu. W poniedziałek pokonali w Krakowie Garbarnię 1:0. A zwycięską bramkę zdobył były gracz gospodarzy Michał Fidziukiewicz.
Piłkarze Marka Saganowskiego od początku zawodów „siedli” na rywalach i przez pierwszy kwadrans nie pozwalali im nawet za bardzo przekroczyć linii środkowej. Wysoki pressing o mały włos nie przyniósł powodzenia w 14 minucie. Jeden z obrońców źle wyprowadzał futbolówkę spod swojej bramki, a przechwyt zaliczył Tomasz Swędrowski. Niestety, jego strzał z kilkunastu metrów okazał się niecelny.
Później spotkanie się wyrównało, a swoją szansę miała też Garbarnia. Michał Feliks przedarł się prawym skrzydłem i świetnie wypatrzył w szesnastce Kacpra Dudę, który zamiast wpakować piłkę do siatki… skiksował. W 33 minucie niewidoczny Jakub Kosecki opuścił boisko z powodu kontuzji, a Motor grając w dziesiątkę powinien objąć prowadzenie. Michał Fidziukiewicz przejął kolejne, złe podanie rywali i pognał na ich bramkę. Zabrakło tylko lepszego wykończenia, bo „Fidziu” huknął nad poprzeczką.
A po kontuzji „Kosy” można powiedzieć, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na boisku zameldował się Adam Ryczkowski i od razu miał swój udział przy golu na 0:1. Świetnie kontrę wyprowadził Kamil Rozmus, a Ryczkowski ściągnął na siebie uwagę dwóch rywali i w odpowiednim momencie oddał piłkę do Rozmusa. Strzał lewego obrońcy w ostatniej chwili wślizgiem zablokował jeden z defensorów, ale szczęśliwie futbolówka spadła pod nogi Fidziukiewicza, który z najbliższej odległości wpakował ją do siatki.
Kilkadziesiąt sekund później Sebastian Madejski „wypiąstkował” piłkę wprost do Kacpra Dudy, ale szybko naprawił swój błąd, bo nogą obronił uderzenie przeciwnika. I na przerwę to żółto-biało-niebiescy schodzili w dużo lepszych humorach.
Drugą połowę piłkarze Macieja Musiała rozpoczęli z animuszem. Po kilkudziesięciu sekundach zablokowany w polu karnym został Kamil Kuczak. Niedługo później kolejny groźny atak miejscowych przerwał Maksymilian Cichocki. Drużyna z Lublina oddała rywalom inicjatywę i czekała na okazję do kontr. Kilka razy nieźle wyprowadzała piłkę, ale brakowało ostatniego podania.
Tuż po godzinie gry dwa celne strzały oddał rezerwowy Mateusz Nowak. W obu przypadkach uderzał prosto w Madejskiego. I w zasadzie to by było na tyle. Garbarnia niby była przy piłce, próbowała coś zdziałać z przodu, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Goście byli dobrze ustawieni i bez problemów „kasowali” kolejne próby przeciwnika. Ekipa z Krakowa ostatnią, naprawdę dogodną okazję miała tak naprawdę na kwadrans przed końcowym gwizdkiem. Szymon Klec uderzał z rzutu wolnego, ale nieznacznie się pomylił. W końcówce Motor spokojnie dowiózł korzystny wynik.
Już w sobotę do Lublina przyjedzie drużyna ze strefy spadkowej – Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Spotkanie zaplanowano na sobotę, o godz. 16.
Garbarnia Kraków – Motor Lublin 0:1 (0:1)
Bramka: Fidziukiewicz (39).
Garbarnia: Frątczak – Purcha, Kardaś, Banach (46 Morys), Bartków, Marszalik (46 Rogoziński), Klec, M. Duda (67 Szywacz), K. Duda, Feliks (86 Bentkowski), Kuczak (61 Nowak).
Motor: Madejski – Wójcik, Zbiciak, Cichocki, Rozmus, Swędrowski, Świeciński (71 Król), Kosecki (34 Ryczkowski), Sędzikowski (71 Polak), Ceglarz (55 Kołbon), Fidziukiewicz.
Żółte kartki: Feliks – Świeciński, Fidziukiewicz.
Sędziował: Mariusz Myszka (Stalowa Wola).