Rozmowa z Mikołajem Raczyńskim, trenerem Wisły Grupa Azoty Puławy
- Co się stało w drugiej połowie meczu z Motorem? Prowadziliście do przerwy 1:0, a ostatecznie przegraliście aż 1:5…
– 60 minut bardzo dobre w naszym wykonaniu, mega dobra intensywność. Graliśmy z drużyną, która walczy o ekstraklasę, a nie odstawaliśmy. Ja przyszedłem do zespołu, który na ten moment, punktowo walczy na razie o utrzymanie, ale wierzę, że będzie w stanie bić się o baraże, bo wygląda naprawdę dobrze. Godzina była niezła, wygrywaliśmy 1:0, a mecz się popsuł, bo nagle sędzia zaczął gwizdać każde dotknięcie w jedną stronę. To skandal, bo bez sensu w takiej sytuacji grać. Szkoda, że nie skończyłem tego wcześniej. Jestem jednak zadowolony, bo intensywność była dobra, po 60 minucie dostaliśmy dwa „gongi” i wszystko się posypało. Motor ma jednak bardzo dobrych zawodników, ogranych i już zgranych ze sobą, bo pracują razem pewnie z 1,5 roku, a my jesteśmy razem tydzień. Myślę jednak, że to idzie w dobrym kierunku, a ja jestem przekonany, że drużyna będzie dobrze punktowała w lidze.
- Wcześniej zagraliście mecz z trzecioligową Świdniczanką (porażka 0:1), ale w tamtym spotkaniu wystąpiła głównie młodzież…
– Chciałem przejrzeć zawodników z naszej akademii, zobaczyć, którzy mogą do nas dołączyć do treningu. Było też pięciu graczy z pierwszego zespołu. Później ich zdjąłem, bo chciałem, żeby zagrali także w Lublinie. Tamten mecz kończyliśmy 10-11 zawodnikami z akademii, to był bardziej taki przegląd wojsk.
- Jak będzie z transferami do klubu? Czy po odejściu Dawida Retlewskiego szukacie przede wszystkim piłkarza na pozycję numer dziewięć?
– Na pewno szukamy „dziewiątki” i rozmawiamy, żeby ruchy do klubu były. Uważam jednak, że ta drużyna już teraz jest konkurencyjna. Pokazała to przez godzinę w Lublinie, że umie dobrze grać w piłkę. Pewne elementy, które zaczęliśmy trenować w ostatnich dniach już funkcjonowały, jak chociażby gra w pressingu wysokim, bo Motor miał problemy w pierwszej połowie, żeby nawet wyjść ze swojej połowy. Trzeba popracować nad fazami przejścia, bo one są kluczowe w piłce nożnej. Teraz mamy cztery tygodnie, żeby to dopracować.
- W pierwszym sparingu zagrał Mikołaj Kosior z Motoru. Czy ten zawodnik będzie z wami na wiosnę, czy rozmowy w jego sprawie jeszcze trwają?
– To chłopak, który był już u nas zanim pojawiłem się w klubie. Z tego co wiem, temat jest już „klepnięty” i Mikołaj na pewno zostaje u nas.
- A czy są jeszcze jakieś pozycje, które w zimowym okienku transferowym chciałby pan wzmocnić?
– Ja zawsze mówię, jak można dobrego zawodnika ściągnąć, to go chcemy. Powtarzam jednak też, że drużynę mamy konkurencyjną. Liczę, że jak ktoś dołączy, to będziemy w lidze jeszcze bardziej konkurencyjni.
- Chyba lubi pan wyzwania. W Radzyniu Podlaskim nie dysponowaliście zbyt dużym budżetem, a mimo to potrafiliście osiagać bardzo dobre wyniki. W Wiśle też sporo mówi się o różnych problemach o podłożu finansowym…
– Mówi się, ale myślę, że wiele z tych plotek jest nieprawdziwych. Odkąd ja jestem w klubie, to widzę ogromne zaangażowanie zarządu i działaczy. Rzeczy, na których nam zależy są szybko załatwiane i naprawdę wszystko idzie w dobrym kierunku. Ja jestem z tego zadowolony.