Mamy dobre i złe wieści dla kibiców Wisły Puławy. Dobra jest taka, że ich pupile przed tygodniem zgarnęli komplet punktów w Krakowie i do kolejnego meczu przystąpią w dużo lepszych humorach. Zła, że Duma Powiśla z Pogonią Siedlce tym razem musi zagrać u siebie (sobota, godz. 13).
Już od 18 września podopieczni Mariusza Pawlaka nie potrafią wygrać przed własną publicznością. Do końca roku będą mieli jeszcze tylko dwie szanse, żeby przerwać kiepską passę. W sobotę zmierzą się z nieobliczalną Pogonią, a na koniec listopada z rezerwami Lecha Poznań.
Wydaje się, że lepszym rywalem na przełamanie będzie pierwsza z ekip. Drużyna z Siedlec na wyjeździe wygrała do tej pory zaledwie raz – w Krakowie z Hutnikiem. Poza tym zanotowała remis i aż pięć porażek. Ma też bilans bramkowy 7-19. Trudno jednak powiedzieć, w jakiej formie podopieczni Damian Guzka pojawią się w Puławach. Niedawno potrafili przegrać u siebie z Motorem Lublin 0:5 w Pucharze Polski, a kilka dni później pokonać Radunię Stężyca aż 4:1.
– Wychodzi na to, że ostatnio przed meczami wyjazdowymi mogę spać spokojnie. Punkty zdobywamy właśnie na boiskach rywali, a u siebie mamy z tym duży problem. Mecz w Krakowie był dla nas ważny, bo po porażce ze Śląskiem II Wrocław chcieliśmy się zrewanżować, a do tego udowodnić sobie, że potrafimy wygrywać. Odrobiliśmy stracone punkty i mam nadzieję, że nasza forma będzie teraz lepsza – oceniał po meczu w Krakowie Mariusz Pawlak.
Szkoleniowiec w sobotę będzie miał trochę kłopotów w defensywie, bo za kartki będą musieli pauzować: Lukas Kuban i Ariel Wawszczyk, czyli ostatnio dwóch podstawowych graczy. Na dodatek cały czas niezdolni do gry są przecież: Adrian Paluchowski i Łukasz Kacprzycki.