Wisła spróbuje się szybko pozbierać po derbowej porażce z Motorem. Zadanie nie będzie jednak łatwe. Drużyna Mariusza Pawlaka wybierze się do Bełchatowa. Tamtejszy GKS kilka dni temu zmienił trenera i można się spodziewać, że gospodarze będą podwójnie zmobilizowani. Początek meczu zaplanowano na godz. 16. To będzie już pierwsze spotkanie rundy rewanżowej.
Po dwóch wygranych z rzędu Duma Powiśla dobrze zaczęła także derby, bo prowadziła w Lublinie 1:0. Niestety, później całkowicie oddała pole gry rywalom. I chociaż przy wyniku 1:1 wreszcie się obudziła, to ostatecznie wracała do domu bez żadnego punktu i z bagażem czterech goli.
– Przede wszystkim fajnie mecz się dla nas ułożył. Wydawało się, że powinniśmy przejąć kontrolę, ale spotkanie wymknęło się nam szybko spod kontroli. Przeciwnik zepchnął nas do niskiej defensywy, a my nie potrafiliśmy znaleźć recepty na Motor. Nie mogliśmy utrzymać się przy piłce. Próbowaliśmy długich zagrań, ale nie bardzo nam wychodziły. Dopiero po stracie bramki zaczęliśmy więcej grać do przodu. Niestety, to nie wystarczyło – ocenia poprzedni występ Emil Drozdowicz.
Wiadomo, że w sobotę mecz w Bełchatowie przegapi ten, któremu najbardziej zależało, żeby tam zagrać, czyli Bartłomiej Bartosiak. 30-latek jest wychowankiem „Brunatnych” i spędził w tym klubie dobrych kilkanaście lat. Na dodatek jest w świetnej formie, bo w trzech ostatnich meczach zapisał na swoim koncie: trzy bramki i dwie asysty. Nie wystąpi jednak przeciwko swojemu byłemu klubowi, bo w Lublinie otrzymał czwartą żółtą kartkę. A biorąc pod uwagę, że trener Pawlak i tak musi już wybierać podstawowy skład bez Adriana Paluchowskiego i Łukasza Kacprzyckiego, to absencja Bartosiaka jeszcze bardziej skomplikuje szkoleniowcowi życie.
GKS od wtorku ma nowego trenera. To 50-letni Kamil Socha, który ostatnio pracował w trzecioligowym Piaście Żmigród. Na stanowisku szkoleniowca zastąpił Patryka Rachwała. Pod jego wodzą zespół spisywał się słabo. Nawet licząc cztery punkty, które „Brunatni” stracili z powodu zaległości finansowych i tak byliby pod kreską. Obecnie mają aż siedem „oczek” straty do bezpiecznej strefy tabeli. Na ekipa z Bełchatowa jest jednak groźniejsza u siebie, gdzie wygrała cztery z pięciu spotkań. Przed własną publicznością do tej pory radzili sobie jednak przede wszystkim z niżej notowanymi ekipami.
– Zrobię wszystko, żeby klub szybko poszedł do góry. Chcemy odbudować markę i bardzo chciałbym w tym uczestniczyć. Taki klub nie powinien grać w drugiej lidze, tylko wyżej. Mam swoje pomysły i będziemy chcieli je realizować – mówi na klubowym portalu Kamil Socha.