W sobotę piłkarze ze Świdnika musieli przełknąć bardzo gorzką pigułkę. Jeszcze w 85 minucie prowadzili z Podhalem Nowy Targ 2:0. Niestety, dopisali do swojego konta tylko jedno „oczko”, bo mecz zakończył się remisem 2:2. W środę (godz. 17) na stadionie przy ul. Sportowej zamelduje się jeden z kandydatów do awansu – Stal Rzeszów
Nowy sezon, to na razie w Świdniku rozczarowanie. Avia w pięciu meczach wywalczyła tylko cztery punkty. Wydawało się, że przełamanie nastąpi w sobotę. Już do przerwy podopieczni Dominika Bednarczyka prowadzili 2:0. W samej końcówce stracili jednak dwie bramki. Najpierw po kontrowersyjnej decyzji arbitra, który przyznał gościom rzut karny. A na dodatek wyrzucił z boiska Konrada Kołodzieja. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Podhale dopięło swego i wyrównało stan meczu.
– Sam byłem zawodnikiem i wiem, że straty bramek w doliczonym czasie, kiedy przeciwnik wyrywa punkty z gardła bardzo bolą – przyznaje trener Bednarczyk. – To nie moja działka, żeby oceniać pracę sędziego. Wszędzie są kamery, obserwatorzy. Jego interpretacja o drugiej żółtej kartce i karnym, to jednak według wielu opinii nie tylko karny z kapelusza. Nawet goście byli zdziwieni. Bardziej miałbym jednak pretensje do siebie i swoich zawodników, bo za głęboko się cofnęliśmy w końcówce, a goście to wykorzystali – dodaje szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Avia musi szybko się podnieść. W środę na stadionie w Świdniku zamelduje się Stal Rzeszów. Do niedawna lider tabeli, który jednak po czterech zwycięstwach z rzędu został zatrzymany w Daleszycach. Drużyna Janusza Niedźwiedzia do tej pory strzelała średnio niemal cztery bramki na mecz. W sobotę zremisowała jednak ze Spartakusem 1:1.
– Musimy szybko wyrzucić z głowy wydarzenia z końcówki spotkania z Podhalem. Wiadomo, że teraz czeka nas mecz z jeszcze bardziej wymagającym rywalem, który idzie, jak burza. W takich sytuacjach poznaje się charakter – wyjaśnia trener Bednarczyk. – Ostatnio przeciwnik zgubił punkty, a to pokazuje, że można z nimi powalczyć. Mamy swój plan na to spotkanie, wiadomo, że szanujemy rywala, ale będziemy chcieli rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść – dodaje szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Wielu kibiców pewnie zastanawia się, czy w środę do gry będą zdolni: Kacper Drelich i Daniel Koczon. Obaj grali w Stali i bardzo zależy im na tym, żeby pojawić się na boisku. – Robimy wszystko, żeby obu zawodników postawić na nogi. I mam nadzieję, że się nam uda – mówi trener Bednarczyk, który w tej rundzie będzie musiał sobie już radzić bez Mateusza Ozimka i Sebastiana Orzędowskiego. Ten pierwszy zerwał więzadła w kolanie i w najbardziej optymistycznym scenariuszu do treningów wróci około lutego. Kapitan Avii też ma problem z kolanem i zanosi się na to, że rundę jesienną także ma już z głowy.