Po trzech kolejkach Lewart miał na koncie jeden punkt i żadnego gola. Właśnie dostał też lanie w Sandomierzu – 0:4. W tym momencie wiele osób postawiło już na beniaminku krzyżyk. A tymczasem zespół z Lubartowa błyskawicznie się podniósł. Wygrał dwa kolejne spotkania. W środę spróbuje podtrzymać dobrą passę w meczu z ŁKS Łagów (godz. 17).
Podopieczni Tomasza Bednaruka przerwali kiepską serię w dobrym stylu. Najpierw ograli u siebie KS Wiązownica 4:1, a ostatnio przywieźli pełną pulę z Kraśnika, gdzie pokonali rywali 3:0.
Ta wygrana była tym cenniejsza, że w okresie przygotowawczym przy okazji sparingu obu ekip to Stal triumfowała aż 4:0. Tym razem role się odwróciły i drużyna z Lubartowa wypunktowała gospodarzy. Dwie wygrane od razu spowodowały też znaczny skok w tabeli beniaminka – aż na czwarte miejsce.
– Naprawdę rozegraliśmy dobre zawody w Kraśniku. Punkty na wyjazdach są podwójnie ważne, dlatego bardzo się cieszymy. W niedzielę była regeneracja, a od poniedziałku rozpoczęliśmy już misję ŁKS Łagów. Wiadomo, że ten rywal, to dla nas trochę niewiadoma, ale będziemy przygotowani na to spotkanie. Wiemy, że przeciwnik wzmocnił się niedawno Adamem Mójtą, który ma na koncie sporo występów na ekstraklasowych boiskach. To na pewno będzie trudny przeciwnik. My chcemy jednak podtrzymać naszą grę i znowu rozegrać dobre spotkanie – mówi Tomasz Bednaruk, trener Lewartu.
Wygląda na to, że zimny prysznic w Sandomierzu był potrzebny mistrzowi IV ligi lubelskiej z poprzednich rozgrywek. W dwóch ostatnich meczach zespół wyglądał zdecydowanie lepiej. A trzeba dodać, że z KS Wiązownica wygrał bez: Michała Budzyńskiego i Konrada Nowaka.
– Ta wysoka porażka na pewno była dla nas sygnałem, że musimy grać inaczej. Wisła rozbiła nas przede wszystkim pod względem fizycznym. Powiedzieliśmy sobie, że też musimy grać twardo i zdecydowanie. A do tego z dużą dyscypliną taktyczną. Wprowadziliśmy wszystko w życie i szybko przyszły efekty. Często zdarza się tak, że drużyna albo gra ładnie dla oka, albo punktuje po niezbyt przekonującej grze. W naszych dwóch ostatnich występach zagrały jednak obie rzeczy i bardzo się z tego cieszymy – zapewnia trener Bednaruk.
Co jeszcze pomogło w przełamaniu kiepskiej passy? – Na pewno fajna chemia w zespole. Jeżeli szatnia trzyma się razem, to wyniki muszą przyjść. Rodzi się tutaj fajny zespół, a z meczu na mecz prezentujemy się coraz lepiej. Zdajemy sobie sprawę, że jeszcze dużo pracy przed nami i każde punkty trzeba będzie wywalczyć, ale chcemy podtrzymać dobrą passę najpierw w środę, a następnie w kolejnych spotkaniach – dodaje opiekun Lewartu.
Gdyby nie środowy rywal, to ekipa z Lubartowa byłaby obecnie najlepszym beniaminkiem w grupie czwartej z dorobkiem siedmiu punktów. Tak się jednak składa, że ŁKS ma na koncie trzy „oczka” więcej i zajmuje trzecią lokatę. Niedawno do drużyny dołączył Adam Mójta, który ma na koncie 89 występów w ekstraklasie. Innym, ciekawym wzmocnieniem okazał się Amarildo Balotelli.
Brazylijczyk do tej pory rozegrał w III lidze około 100 minut. Ostatnio przeciwko Wisłoce Dębica spisał się jednak znakomicie i dwa razy wpisał się na listę strzelców, chociaż na boisku zameldował się dopiero po przerwie. A piłkarze z Łagowa po porażce na inaugurację z Jutrzenką Giebułtów później zanotowali trzy wygrane i remis. Kto w środę podtrzyma dobrą serię? Przekonamy się około godz. 19.