FOT. KRZYSZTOF ŚWIĘTOJAŃSKI
Kto by się tego spodziewał. Tomasovia do niedawna śrubowała serię meczów bez wygranej. Tymczasem na koniec roku podopieczni Jacka Paszkiewicza ograli dwóch trudnych rywali. Najpierw rozbili na wyjeździe Lewart aż 4:0, a w niedzielę sprawili psikusa Resovii, pokonując wicelidera 2:0.
Pierwsze minuty, to całkowita dominacja gości. Kibice byli pod wrażeniem gry ekipy z Rzeszowa. Kombinacyjne akcje, ładne klepki i defensywa niebiesko-białych była w poważnych tarapatach. Na szczęście między słupkami stał Łukasz Bartoszyk, który już w drugiej minucie wygrał pojedynek z Mateuszem Jurczakiem.
W 10 minucie przyjezdni mieli dwie kolejne okazje. Najpierw doskonałą szansę miał Przemysław Pyrdek, a po chwili jego uderzenie dobijał jeszcze Dawid Pałys-Rydzik. Obaj nie znaleźli jednak sposobu na świetnie dysponowanego golkipera z Tomaszowa Lubelskiego.
Po kwadransie Resovia zniechęcona Resovia spuściła z tonu. Zawody się wyrównały i klarownych okazji już nie było. W samej końcówce szczęście uśmiechnęło się do miejscowych. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Tomasz Kłos przedłużył musnął piłkę, czym zmylił obrońców i bramkarza rywali, a Marcin Pietryka musiał sięgnąć do siatki.
Po zmianie stron goście niby dominowali i próbowali odwrócić losy spotkania. Niewiele jednak z tego wynikało. Goście przycisnęli dopiero w końcowych 10 minutach. Kilka razy w szesnastce Tomasovii było gorąco, ale Bartoszyk cały czas był czujny. W doliczonym czasie gry mecz zamknął Karol Śrótwa. 16-latek sfinalizował kontrę piłkarzy Jacka Paszkiewicza ładnym strzałem z kilkunastu metrów.
Dzięki dwóm wygranym niebiesko-biali mocno poprawili swoją sytuację w tabeli. Kończą rok na 12 miejscu w tabeli, ale do bezpiecznej strefy tracą jedynie pięć punktów. Na wiosnę nie będą stali na straconej pozycji.
ZDANIEM TRENERÓW
Jacek Paszkiewicz (Tomasovia)
– Dyscyplina taktyczna była kluczem do sukcesu. Nie było żadnej szarży, tylko dokładna gra w tyłach i czekanie na swoją okazję. Cieszy wygrana, ale i zaangażowanie młodzieży. Kilku chłopaków weszło do gry i pokazali się z dobrej strony. Ich dwójkowe i trójkowe akcje mogły się podobać. Przed nami zima, podczas której musimy mocno pracować.
Dariusz Jęczkowski (Resovia)
– Chyba nie do końca udało się zmobilizować chłopaków na ten mecz. Ostatnio graliśmy z Motorem i Karpatami Krosno, a przed sobą mamy przecież jeszcze derby ze Stalą. W tej sytuacji wydawało się, że w Tomaszowie Lubelskim jakoś sobie poradzimy. Było jednak inaczej, brakowało nam też szybkości po tych ostatnich, trudnych spotkaniach. Szwankowała także skuteczność, bo mieliśmy swoje okazje.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Resovia 2:0 (1:0)
Bramki: Kłos (44), Śrótwa (90+3).
Tomasovia: Bartoszyk – Żurawski, Chwała (36 Szuta, 81 Piątkowski), Joniec, Orzechowski, Ratyna, Paskiw, Raczkiewicz (57 Iwanicki), Baran (28 K. Zawiślak), Kłos, Śrótwa.
Resovia: Pietryka – Ciećko, Domoń, Żmuda, Fedan, Adamski, Świst, Kaliniec, Pyrdek, Pałys-Rydzik (66 Słoma), Jurczak (62 Mołdoch).
Żółte kartki: Joniec, Szuta, Orzechowski, Paskiw – Jurczak, Domoń, Świst.
Sędziował: Tomasz Mroczek (Mielec). Widzów: 550.