Kto ma być wyżej w tabeli? Drużyna, która wygrała jeden, bezpośredni mecz, czy ta, która może się pochwalić lepszym bilansem bramkowym? Lubelski Związek Piłki Nożnej cały czas czeka na odpowiedź piłkarskiej centrali w tej sprawie
Ten temat jest wałkowany od kilku tygodni. Sprawa dotyczy przede wszystkim Hutnika Kraków i Motoru Lublin, czyli klubów znajdujących się na szczycie tabeli grupy czwartej III ligi. Jeżeli nie uda się wznowić rozgrywek, to w zależności od ostatecznej decyzji awansuje Motor (jeżeli będzie decydował bilans bramkowy) lub Hutnik (bezpośredni mecz). LZPN chciałby jednak, żeby ważniejsze były gole.
– Czekamy na wieści od Polskiego Związku Piłki Nożnej, w sprawie wykładni, którą chcemy zastosować lub wskazania innej, która miałaby być właściwa – mówi Konrad Krzyszkowski, przewodniczący Wydziału Gier LZPN.
– Można jednak prześledzić, jak sytuacja wygląda w innych ligach i to nie tylko w Polsce. Np. W Anglii, Hiszpanii, czy Niemczech w przypadku, kiedy kluby mają po tyle samo punktów, a udało się rozegrać tylko jedno spotkanie wyżej w tabeli są jednak drużyny, które legitymują się lepszym bilansem bramkowym, a nie zespoły, które wygrały te bezpośrednie mecze. Ten problem trzeba w jakiś sposób rozstrzygnąć i może najlepiej byłoby gdyby pojawił się jeden zapis w regulaminie dla wszystkich naszych rozgrywek? Wtedy nie byłoby żadnych wątpliwości, a każdy związek miałby obowiązek postąpić w ten sam sposób – dodaje.
Kluby wolą grać
Wkrótce powinniśmy poznać odpowiedź na pytanie, czy III liga w ogóle wróci jeszcze do gry. Kolejna wideo konferencja z udziałem przedstawicieli Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej jest zaplanowana na 11 maja. Rozmowy cały czas jednak trwają. Jakie zdanie mają trzecioligowcy?
– Oficjalnie nie ma takiego klubu w naszej grupie, który zdecydowałby, że nie chce wrócić na boisko. W ostatnich dniach miałem okazję rozmawiać z działaczami: Chełmianki Chełm, Podlasia Biała Podlaska, Wisły Puławy, czy Motoru Lublin. Nikt nie powiedział, że nie chce grać. Nie znamy jednak tak naprawdę sytuacji wewnętrznej w klubach. Także drużyny z innych regionów są na tak, jeżeli chodzi o wznowienie rozgrywek. Chodzi o: Hutnika Kraków, Podhale Nowy Targ, czy Wólczankę Wólka Pełkińska. Z nimi też byliśmy ostatnio w kontakcie i wiemy, że jeżeli pojawi się taka szansa, to są za dokończeniem sezonu. Konkrety mają się pojawić do 11 maja. Wtedy powinniśmy już wiedzieć, czy pójdziemy w stronę zakończenia rozgrywek, czy ich wznowienia. Cały czas jest jednak szansa, że uda się jeszcze rozegrać jakieś mecze tego sezonu – przekonuje Konrad Krzyszkowski.
Nowy sezon, nowy problem
Powoli wojewódzkie związki będą musiały też zastanowić się nad terminami rozpoczęcia sezonu 2020/2021. I tu także pojawia się sporo wątpliwości. – Wszystko wskazuje na to, że druga liga zakończy się 25 lipca. Nie wiadomo jednak, co będzie z trzecią ligą i kiedy wyłonimy spadkowiczów, bo musimy poczekać na zakończenie tych centralnych rozgrywek. Wtedy nowy sezon w niższych klasach mógłby wystartować najwcześniej około miesiąca później, czyli 19 lub 22 sierpnia. A nie wiemy przecież, jaka będzie sytuacja w kraju za kilka miesięcy. Może znowu rozegramy tylko jedną rundę? Znowu trzeba się przygotować na różne scenariusze – wyjaśnia Konrad Krzyszkowski.
Tak się składa, że akurat sytuacja naszych klubów jest mocno skomplikowana. Spadek z II ligi Stali Stalowa Wola może pociągnąć za sobą kolejny zespół z III ligi. A wtedy kolejne kluby będą musiały pożegnać się z IV ligą. – Prawdę mówiąc jesteśmy chyba w najgorszej sytuacji ze wszystkich związków. Na razie wychodzi na to, że aż trzech trzecioligowców może spaść do naszej czwartej ligi. Każdy dodatkowy spadkowicz będzie miał konsekwencje dla niższych lig – mówi przewodniczący Wydziału Gier LZPN.