Mecz na szczycie nie zawiódł. Spotkanie Motoru z liderem tabeli dostarczyło wielu emocji. Goście prowadzili na stadionie w Zamościu 1:0, ale ostatecznie przegrali 2:3. Ekipa z Nowego Targu od 63 minuty grała jednak nie w dziesiątkę, a dziewiątkę.
Zaczęło się niespodziewanie, bo już w trzeciej minucie goście wyszli na prowadzenie. Adriana Olszewskiego pokonał Tomasz Palonek. Na szczęście żółto-biało-niebiescy wcale nie załamali się takim obrotem sprawy. W 14 minucie do wyrównania doprowadził Marcin Michota, dla którego była to druga bramka w tym sezonie i druga w ostatnich trzech spotkaniach.
Do przerwy nic się już nie zmieniło, chociaż obie drużyny mogły się pokusić o kolejne gole. Szybko po zmianie stron Podhale znalazło się jednak w sporych tarapatach. Najpierw goście stracili z powodu czerwonej kartki zawodnika, a później Szymon Kamiński wyprowadził ekipę z Lublina na prowadzenie. Kolejne fragmenty spotkania? Jeszcze jedna "czerwień" dla ekipy z Nowego Targu, bo w 63 minucie po drugim upomnieniu z boiska wylecial Martin Baran. I w tym momencie było jasne, że liderowi tabeli będzie trudno nawet o punkt.
Tym bardziej, że w 80 minucie Grzegorz Bonin trafił na 3:1 po strzale zza pola karnego. W końcówce Motor nie ustrzegł się jednak błędu. Po faulu Dawida Pożaka lider tabeli zaliczył kontaktowe trafienie z rzutu karnego. Podhale ruszyło do ataku w poszukiwaniu wyrównującej bramki, ale podopieczni trenera Roberta Góralczyka dowieźli zwycięstwo do końca.
Swój mecz w sobotę zremisowała także Stal Rzeszów (1:1 w Sandomierzu). A to oznacza, że na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek Podhale nadal prowadzi w tabeli z dorobkiem 73 "oczek". Stal ma 70 punktów, a Motor 67. Co więcej, w ostatniej serii gier w Rzeszowie zmierzą się dwa pierwsze kluby.
– To był nasz czwarty mecz od czasu porażki w Sandomierzu, która praktycznie uniemożliwiła nam realizację naszego celu, jakim był awans. Mimo tamtej porażki powiedzieliśmy sobie jednak, że będziemy grali do końca sezonu. I słowa dotrzymujemy, bo w sobotę pokazaliśmy, że potrafimy pokonać bardzo dobry zespół, który wygrał na wiosnę aż 13 z 14 meczów. Taka seria nie zdarza się zbyt często. Wiadomo, jakie były okoliczności spotkania, bo rywale kończyli mecz w dziewięciu. Jako pierwsi straciliśmy jednak gola i wcale nie było łatwo się podnieść. Potrafiliśmy to jednak zrobić i zdobyliśmy trzy punkty. Na pewno mogliśmy uniknąć dodatkowych emocji w samej końcówce, ale ważne, że wygraliśmy – mówi Robert Góralczyk, trener ekipy z Lublina
Motor Lublin - Podhale Nowy Targ 3:2 (1:1)
Bramki: Michota (14), Sz. Kamiński (62), Bonin (80) - Palonek (3) , Pląskowski (89-z karnego).
Motor: Olszewski - Michota (74 R. Majewski), Cichocki, Waleńcik, Brzyski (85 Pajnowski), Bonin, Sz. Kamiński (77 Rak), Gałecki, Pożak, D. Kamiński, Paluch (77 Poźniak).
Podhale: Szukała – Drobnak, Bedronka, Baran, Barbus (66 Potoniec), Hruszka (73 Przybylski), Mianowany, Dynarek, Mizia (78 Mrówka), Pląskowski, Palonek.
Żółte kartki: Waleńcik, Sz. Kamiński, Bonin, Michota, Pożak – Mianowany, Baran.
Czerwone kartki: Mianowany (Podhale, 46 min, za drugą żółtą), Baran (Podhale, 63 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Sebastian Godek (Rzeszów).