Nie ma mocnych na piłkarzy Roberta Góralczyka. Drużyna z Lublina w środę wygrała szósty mecz z rzędu. Tym razem ograła w derbach Wisłę Puławy 3:1.
W pierwszej połowie nie było żadnych wątpliwości, która z drużyn jest lepsza. To Motor miał optyczną przewagę i zdecydowanie częściej zagrażał bramce rywala. Jak zwykle na wiosnę groźną bronią żółto-biało-niebieskich były stałe fragmenty gry. Około ósmej minuty trzy razy z rzędu gospodarze wrzucali piłkę w pole karne Wisły. I za trzecim podejściem Tomasz Brzyski dośrodkował na głowę Bartosza Waleńcika, a ten po raz drugi w rundzie wiosennej wpisał się na listę strzelców.
Kolejne fragmenty? Dominacja piłkarzy Roberta Góralczyka. Ekipa z Lublina zasługiwała na drugą bramkę i w 29 minucie po pięknej akcji udokumentowała przewagę kolejnym trafieniem. Najpierw w środku pola akcję dobrze rozegrali: Grzegorz Bonin i Michał Gałecki. Ten pierwszy podawał też ze skrzydła w pole karne, a tam kapitalnie piętką do tyłu odegrał Mateusz Majewski. Nadbiegający Konrad Nowak nie zmarnował szansy i mocnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył wynik.
Co ciekawe, trener Góralczyk już w pierwszej odsłonie musiał dokonać dwóch zmian. Z powodu kontuzji murawę opuścili: Michał Ranko i Kamil Pajnowski. To w końcówce wytrąciło chyba gospodarzy z równowagi, bo Duma Powiśla wreszcie przeniosła grę na połowę przeciwnika. W polu karnym Adriana Olszewskiego robiło się gorąco po rzutach rożnych jednak klarownej okazji przyjezdni sobie nie stworzyli.
W przerwie Jacek Magnuszewski musiał reagować i szybko dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się: Michał Król i Michał Kobiałka. Goście częściej byli przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. W 57 minucie zawody powinien zamknąć Nowak, ale z kilku metrów huknął nad bramką. Zmarnowana sytuacja zemściła się niemal natychmiast. Łukasz Kacprzycki był faulowany w polu karnym rywali i sędzia wskazał na „wapno”. Popularny „Mały” wytrzymał presję i zaliczył kontaktowe trafienie.
I pewnie w tym momencie kibice z Puław mieli duże nadzieje, że powtórzy się sytuacja z Pucharu Polski, kiedy Wisła odrobiła po przerwie dwie bramki straty. Inne plany mieli jednak. Brzyski i Majewski. Ten pierwszy w 74 minucie świetnie dośrodkował z rzutu rożnego, a „Majo” strzałem głową ustalił wynik na 3:1.
Już w sobotę Kamil Poźniak i jego koledzy zagrają w Połańcu z Czarnymi (godz. 16). Dzień później Duma Powiśla podejmuje KSZO (także godz. 16).
ZDANIEM TRENERÓW
Jacek Magnuszewski (Wisła Puławy)
– Gratulacje dla rywali. Uważam, że pierwsza połowa zdecydowała o tym, jak mecz się ułożył. Mieliśmy plan na ten mecz. Wiedzieliśmy, że zespół Motoru będzie grał bardzo agresywnie, wysoko i nie pozwoli nam na budowanie ataku. Staraliśmy się na początku uprościć środki, których chcieliśmy używać do realizacji naszych celów. Chcieliśmy zagrać dłuższym podaniem, a najważniejszą rzeczą, na którą zwracaliśmy uwagę podczas odprawy, były stałe fragmenty. Motor ma wielu zawodników wysokich, silnych fizycznie, a do tego idących twardo na piłkę w polu karnym. Niestety, nie udało nam się przed tym uchronić. Pierwsza bramka padła po stałym fragmencie. Trzeba było pójść trochę wyżej. Zabrakło przede wszystkim przeciwstawienia się sile fizycznej i agresywności Motoru. Nie ma co ukrywać, że nie wszyscy moi zawodnicy udźwignęli ciężar tego meczu. Nie wszyscy podjęli walkę, jakiej oczekiwałem. W pewnych momentach Motor nas trochę stłamsił. Druga połowa była już lepsza w naszym wykonaniu. Zrobiliśmy zmiany, trochę przebudowaliśmy drużynę i zaczęliśmy grać w piłkę. Gra nam się lepiej układała, zdobyliśmy bramkę. Szkoda, że straciliśmy trzecią, bo moglibyśmy jeszcze powalczyć. Przeanalizujemy błędy i zaraz musimy zbierać się na kolejne spotkanie, bo już w niedzielę gramy z KSZO.
Robert Góralczyk (Motor Lublin)
– Cieszymy się z kolejnego zwycięstwa. Trzeci raz z rzędu wygraliśmy 3:1. Był to bardzo trudny mecz z bardzo silnym przeciwnikiem, który w pierwszej połowie chyba był trochę schowany. Wiadomo, że kiedy strzela się bramkę, to potem gra się trochę łatwiej. Z trzech bramek, dwie były po stałych fragmentach. Przy drugiej bardzo przytomnie zachował się Mateusz Majewski. Mieliśmy też trudne momenty, bo nie często mecz toczy się tak, że do przerwy traci się dwóch obrońców i trzeba przeorganizować blok defensywny. Pierwszy krok, który podjęliśmy, to było przesunięcie Maksa Cichockiego do środka i zmiana na boku. Dużo się działo i cieszę się, że zespół to wszystko udźwignął. W drugiej połowie zespół z Puław zaczął grać swoją piłkę, ale my czekaliśmy na swoje sytuacje. W 55. minucie była okazja, która mogła ten mecz szybciej zamknąć, albo przynajmniej nam ułatwić sprawę. Po ładnej akcji lewą stroną Konrad Nowak stanął przed możliwością zdobycia drugiej bramki, ale strzelił niecelnie. Później gol dla przeciwnika. Cieszy jednak, że szybko wrócił spokój po trzecim trafieniu. Cieszą punkty, ale martwi strata dwóch zawodników. Wydaje się, że to mogą być urazy, które wykluczą piłkarzy z najbliższego meczu. Powtarzam jednak od dawna, że mamy 24 zawodników, więc myślimy już o kolejnym przeciwniku.
Motor Lublin – Wisła Puławy 3:1 (2:0)
Bramki: Waleńcik (8), Nowak (29), Majewski (77) – Kacprzycki (58-z karnego),
Motor: Olszewski – Cichocki, Ranko (22 Michota), Waleńcik, Pajnowski (43 Sz. Kamiński), Bonin, Gałecki, Poźniak (88 Pożak), Brzyski (86 Wołos), Nowak (76 Paluch), M. Majewski.
Wisła: Socha – Barański (46 Król), Pielach, Poznański, Litwiniuk, Zuber, Maksymiuk, Kacprzycki, Supryn (46 Kobiałka), Chudyba (78 Zmorzyński), Stanisławski (78 Żelisko).
Żółte kartki: Gałecki – Litwiniuk.
Sędziował: Michał Górka (Tarnów). Widzów: 3086.
.@MotorLublin wiosną na szóstkę! 6. ligowy mecz i 6. zwycięstwo 💪 Dziś pokonaliśmy @WislaPulawy 3:1 po golach: B. Waleńcika, K. Nowaka i M. Majewskiego ⚽️⚽️⚽️ pic.twitter.com/FNjPMp5d0h
— Leszek Bartnicki (@lbartnicki) 10 kwietnia 2019