O miłą niespodziankę dla kibiców Orląt Spomlek postarali się piłkarze Mikołaja Raczyńskiego. Drużyna z Radzynia Podlaskiego pokonała wielkiego faworyta do awansu, czyli Wieczystą Kraków 3:1. Bohaterem gospodarzy był Arkadiusz Maj, który zdobył wszystkie trzy bramki dla biało-zielonych.
Niedzielne spotkanie nie rozpoczęło się dla Orląt zbyt dobrze. Już w piątej minucie dał o sobie znać Sławomir Peszko, który wykorzystał swoje doświadczenie i po starciu z Patrykiem Szymalą wywalczył rzut karny. A na gola zamienił go Michał Mak.
Gospodarze wcale nie załamali się jednak takim obrotem sprawy i już kwadrans później byli na prowadzeniu. Błyskawicznie, dosłownie po kilkudziesięciu sekundach do wyrównania doprowadził Arkadiusz Maj. Świetnie zachował się jednak także Michał Kobiałka, który sprytnie przepuścił piłkę. Maj znalazł się sam przed bramkarzem, minął go, a następnie posłał futbolówkę do „pustaka”.
Ten sam gracz, w 15 minucie przez chwilę cieszył się z drugiej bramki, tym razem po celnej „główce”. Sędzia przerwał radość miejscowych pokazując pozycję spaloną. Kilka chwil później Maj raz jeszcze umieścił piłkę w siatce, tym razem po udanej kontrze miejscowych i tym razem gol został uznany.
Do przerwy wielki faworyt do awansu przegrywał 1:2. Trener Franciszek Smuda od razu dokonał dwóch zmian, a na murawie zameldował się chociażby Radosław Majewski. Wieczysta zamiast wyrównać szybko znalazła się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Zanim minęła godzina gry hat-tricka skompletował Maj, a Orlęta miały już dużo bardziej bezpieczny wynik. Uderzał Kobiałka, ale piłka wyraźnie mu zeszła i trafiła do Maja, który z zimną krwią podwyższył na 3:1.
Ostatnie pół godziny? Goście starali się jeszcze wrócić do gry i na pewno mieli swoje szanse. Najbliżej powodzenia był Jakub Bąk, który trafił w słupek. I ostatecznie wszystkie punkty zostały w Radzyniu Podlaskim. A na początku nowego sezonu można powiedzieć, że na razie wizyty w województwie lubelskim nie służą Sławomirowi Peszce i jego kolegom. W końcu niedawno Wieczysta przywiozła z Białej Podlaskiej tylko jedno „oczko”.
– Przespaliśmy sytuację przy pierwszej bramce, daliśmy się zaskoczyć przy wyrzucie z autu i z tego rywale wywalczyli rzut karny. Nasza odpowiedź była jednak najlepsza z możliwych. Po świetnej akcji wyrównał Arek Maj, ale na pewno trzeba też pochwalić Michała Kobiałkę. Później była bramka ze spalonego jednak dostaliśmy informację Wieczystej, że raczej go nie było. Trzeba to jednak na spokojnie jeszcze raz obejrzeć. Kolejna akcja i tym razem zrobiło się 2:1 dla nas. Można powiedzieć, że rywale mieli piłkę, ale my wszystko kontrolowaliśmy w defensywie – cieszy się Mikołaj Raczyński, trener Orląt.
Jak ocenia drugą połowę? – Wieczysta się na nas rzuciła tak, jak się spodziewaliśmy, ale to my zdobyliśmy trzecią bramkę, a potem umiejętnie się broniliśmy. Naprawdę dobrze wyglądaliśmy pod kątem fizycznym, praca wykonana w zimie i w lecie przynosi korzyści. Mamy trzy punkty i na pewno nie są to punkty przypadkowe – dodaje szkoleniowiec biało-zielonych.
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Wieczysta Kraków 3:1 (2:1)
Bramki: Maj (6, 19, 57) – Mak (5-z karnego).
Orlęta: Bubentsov – Chaliadka, Duchnowski, Kamiński, Szymala (66 Koszel), Korolczuk, Kobiałka (80 Mnatsakanyan), Ozimek (80 Kuźma), Skrzyński (66 Sowisz), Rycaj, Maj (70 Kaczyński).
Wieczysta: Plewka – Kołodziej (46 Hebel), Klimczak (46 Majewski), Augustyn, Favorov (65 Frańczak), Peszko, Gamrot (71 Pietras), Bujak, Kumah, Mak, Bąk.
Żółte kartki: Ozimek – Kumah.
Sędziował: Jakub Rutkowski (Białystok).