Przed tygodniem Podlasie wygrało pierwszy mecz od niemal dwóch miesięcy. A to oznaczało, że w derbach może być ciekawie. Niestety, w sobotę drużyna Przemysława Sałańskiego przegrała u siebie z Orlętami Spomlek aż 1:5. Tym samym tradycji stało się zadość. Paweł Komar i spółka nadal nie wygrali meczu w roli gospodarza. I to w sześciu próbach
Wynik wskazuje na to, że przyjezdni zdominowali przeciwnika. To jednak nie do końca prawda. Bialczanie zdecydowanie lepiej spisali się w pierwszej części spotkania. Wynik po kwadransie otworzył jednak Karol Kalita. Szybko na 1:1 trafił Tomasz Andrzejuk. Zawodnik Podlasia znalazł się w odpowiednim miejscu i po rzucie wolnym w wykonaniu Komara z bliska wepchnął piłkę do siatki głową.
Kolejne fragmenty pierwszej odsłony? Lepsze okazje piłkarzy Przemysława Sałańskiego. Marcin Kruczyk nie mógł jednak znaleźć sposobu na Krzysztofa Stężałę. W efekcie, do przerwy było po jeden. Po zmianie stron strzelała już jednak tylko drużyna gości. Znowu zespół z Radzynia Podlaskiego udowodnił, że świetnie bije stałe fragmenty gry. W 62 minucie Kacper Waniowski, który kilka chwil wcześniej zmienił kontuzjowanego Michała Panufnika trafił na 1:2 po rzucie rożnym.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem centrę z rzutu wolnego sfinalizował za to Kalita. I było jasne, że Podlasie będzie musiało postawić wszystko na jedną kartę w poszukiwaniu remisu. A to perfekcyjnie wykorzystali goście. Bardzo dobrą zmianę dał zwłaszcza Jurij Perin. Były gracz Łady Biłgoraj najpierw wyłożył piłkę do Macieja Wojczuka na 1:4, a później sam wykończył akcję Waniowskiego.
Orlęta nie przestają zaskakiwać. W sobotę z wysokości trybun mecz musiał oglądać trener Rafał Borysiuk, który został usunięty z ławki rezerwowych podczas meczu z Sołą. Na dodatek na długiej liście kontuzjowanych pojawił się kolejny zawodnik – Artur Sułek, który zerwał więzadła w kolanie.
– W piątek Artur przeszedł już operację. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć, bo to już piąty, tak poważny uraz w naszej drużynie. Jakieś fatum wisi nad nami. Mimo to się jednak nie poddajemy i do gry wchodzą kolejni zawodnicy – mówi popularny „Borys”. Jak szkoleniowiec gości ocenia sobotnie derby? – Sami nie spodziewaliśmy się, że możemy wygrać aż tak wysoko. Pierwsza połowa była wyrównana, ale w drugiej całkowicie zdominowaliśmy już przeciwnika. Cieszymy się z pierwszego zwycięstwa na wyjeździe i przełamania graczy ofensywnych. Martwimy się za to o Michała Panufnika. W 55 minucie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji kolana. Na razie trudno powiedzieć co dokładnie się stało – wyjaśnia trener Borysiuk.
– Radzyń w pierwszej połowie miał sporo szczęścia, a my znowu sami sobie zaszkodziliśmy. Popełniliśmy proste błędy, po których traciliśmy gole.. Szkoda, bo do momentu utraty drugiej bramki naprawdę prezentowaliśmy się dobrze i przeważaliśmy. Mimo wysokiej porażki uważam, że idziemy do przodu, jeżeli chodzi o grę. Musimy to być jednak widać także pod względem punktowym – ocenia Przemysław Sałański.
Podlasie Biała Podlaska – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 1:5 (1:1)
Bramki: Andrzejuk (21) – Kalita (15, 74), Waniowski (62), Wojczuk (85), Perin (90+5).
Podlasie: Zagórski – Renkowski, Mitura, Konaszewski (70 Tkaczuk), Chyła (81 Dmitruk), Komar, Andrzejuk, Czułowski, Nieścieruk (71 Syryjczyk), Dmowski (63 Kosieradzki), Kruczyk (63 Chmielewski).
Orlęta: Stężała – Jaworski (46 Kaganek), Ciborowski, Kursa, Szymala, Panufnik (55 Waniowski), Korolczuk, Rycaj, Ilczuk (85 Lipiński), Kalita (75 Perin), Wojczuk.
Żółte kartki: Czułowski, Konaszewski, Mitura, Komar, Andrzejuk, Dmowski – Ciborowski, Kursa, Panufnik.
Sędziował: Sebastian Godek (Rzeszów).