Piłkarze Motoru w środę rozegrają ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski LZPN. Ich rywalem będzie Powiślak Końskowola, który przed rokiem wyeliminował żółto-biało-niebieskich, ale na etapie półfinału. Mecz rozpocznie się o godz. 16
Klub z Lublina cały czas rozgląda się za nowym szkoleniowcem. Dlatego tymczasowo drużynę prowadzi Robert Chmura. Pod jego wodzą udało się przed tygodniem wygrać w pucharze z Granitem Bychawa (2:0), a w sobotę także w lidze z Sokołem Sieniawa (2:1).
– Mamy kilka drobnych urazów w zespole, ale traktujemy rozgrywki Pucharu Polski bardzo poważnie – zapewnia szkoleniowiec. – Mamy szeroką kadrę i na pewno znowu kilku chłopaków, którzy do tej pory grali mniej dostanie swoją szansę – dodaje trener Chmura.
Jeżeli chodzi o kontuzje, to najpoważniej wygląda uraz Dawida Kamińskiego i ten zawodnik raczej w środę nie pojawi się na boisku w Końskowoli. Właśnie tam piłkarze Motoru przed rokiem zakończyli swoją przygodę z Pucharem Polski.
– To nie do końca okazja do rehabilitacji, bo tak naprawdę z tamtej drużyny w kadrze zostało dosłownie kilku chłopaków (Marcin Michota, Szymon Kamiński, Konrad Nowak i Szymon Rak – red). Jasne, że podchodzimy do rywala z szacunkiem, ale liczymy na kolejne zwycięstwo i awans – zapewnia szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich. I dodaje, że nie zastanawia się, jak długo będzie prowadził drużynę. – To pytanie do prezesa. Ja staram się robić swoje w każdym meczu. Może dopóki będziemy wygrywać, to ja będę zasiadał na ławce? – uśmiecha się Chmura.
Powiślak w IV lidze zajmuje czwarte miejsce. Wygrał pięć z ośmiu meczów. Dla gospodarzy to wcale nie będzie jednak mecz sezonu. – Jak się uda wygrać, to fajnie. A jak nie, to też nie będziemy robić z tego powodu tragedii – mówi Łukasz Giza, trener Powiślaka.
– Przed rokiem udało nam się pokonać Motor i wygrać okręgowy puchar. Ciężko powtarzać to w każdym sezonie, ale na pewno powalczymy. Nie napinamy się jednak jakoś szczególnie na rywala z wyższej półki. Mamy trochę problemów kadrowych, bo nie wszyscy mogą się zwolnić z pracy. Na dodatek jest też w drużynie parę kontuzji. Nie ukrywamy też, że najważniejsza jest dla nas liga. Chcemy jednak pokazać się z dobrej strony – dodaje popularny „Gizmen”.
Ekipa z Końskowoli w miniony weekend zakończyła świetną passę. Wygrała pięć poprzednich spotkań. W sobotę musiała jednak uznać wyższość Kłosa Chełm, z którym przegrała 0:1. – Mieliśmy dobry początek, ale nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji. A jak się nie strzela, to się przegrywa. Szkoda, ale się nie załamujemy i będziemy chcieli podnieść się w kolejnym występie – wyjaśnia trener Giza.