Siódmy mecz ligowy w tym roku, a na koncie Avii ciągle jest tylko pięć punktów. Co więcej, świdniczanie na swoim stadionie rozegrali czwarte spotkanie i przegrali po raz trzeci. Do tej pory przy ul. Sportowej na wiosnę wywalczyli tylko punkcik. W sobotę pełną pulę do domu zabrała Siarka Tarnobrzeg, która pokonała zespół Łukasza Mierzejewskiego 2:1.
Kibice w Świdniku liczyli, że w starciu z wiceliderem ich pupile wreszcie się przełamią. Już w pierwszych fragmentach meczu Siarka pokazała jednak, że też ma swoje plany.
Najpierw Rafał Kursa był minimalnie szybszy od Kosei Iwao. Niestety, w siódmej minucie wracający do składu Marcel Myszka nie powstrzymał Kamila Orlika i ten zapewnił gościom błyskawicznie prowadzenie.
Kolejne fragmenty? Avia starała się odpowiedzieć, ale miała duże problemy, żeby przedrzeć się pod bramkę przeciwnika. Piłkarze Dariusza Kantora agresywnie doskakiwali do rywali i nie pozwalali im swobodnie rozgrywać piłki. Tak naprawdę żółto-niebiescy tylko dwa razy potrafili stworzyć zagrożenie.
W 36 minucie Tomasz Zając zagrał do Mateusza Stryjewskiego w pole karne, ale ten drugi nie trafił w ogóle w bramkę. Niedługo później futbolówka dotarła w szesnastce do Wojciecha Kalinowskiego, ale skrzydłowy uderzył wysoko nad poprzeczką.
W 45 minucie gospodarze po raz kolejny nie potrafili wyjść z piłką z własnej połowy. Szymon Feret zabrał ją Rafałowi Dobrzyńskiego, uratował futbolówkę przy linii bocznej, zagrał do Iwao, a Japończyk złapał bramkarza na wykroku i uderzył z kilkunastu metrów do siatki. A to oznaczało, że świdniczanom nie będzie łatwo nawet o remis.
Od razu po wznowieniu gry trener Łukasz Mierzejewski posłał na boisko trzech nowych graczy. Sytuacja na boisku na pewno się zmieniła, bo Avia była znacznie groźniejsza, a pod bramką Andrija Artyma działo się znacznie więcej. Golkiper z Ukrainy miał sporo problemów z przyjęciem piłki. Dwa razy brakowało naprawdę niewiele, żeby z najbliżej odległości gospodarze wpakowali piłkę do siatki. Były też strzały: Adriana Paluchowskiego i Stryjewskiego. Tuż po godzinie gry wydawało się, że Kamil Rozmus wywalczył rzut karny. Sędzia uznał, że faul miał miejsce centymetry przed szesnastką. Uderzenie Wojciecha Białka złapał jednak golkiper gości.
W 63 minucie żółto-niebiescy dopięli swego. Po centrze z rzutu wolnego Stryjewskiego głową na 1:2 trafił Kalinowski. Niestety, później Siarka potrafiła przenieść grę na połowę przeciwnika. Tadeusz Grabowski wyszedł daleko z bramki i o mały włos też nie popełnił poważnego błędu. W 70 minucie Feret bardzo ładnie przedarł się lewą stroną, a Orlik oddał groźny strzał jednak po rykoszecie zarobił tylko rzut rożny.
Świdniczanie mieli kilka stałych fragmentów gry, ale nie udało im się wyrównać. Najlepszą okazję w 81 minucie miał chyba Stryjewski. Po rzucie rożnym piłka spadła mu pod nogi w narożniku szesnastki, ale gracz wypożyczony z Podbeskidzia źle uderzył piłkę. Na koniec próbował jeszcze Białek, ale również bez powodzenia. I punkty pojechały do Tarnobrzega.
Avia Świdnik – Siarka Tarnobrzeg 1:2 (0:2)
Bramki: Kalinowski (63) – Orlik (7), Iwao (45).
Avia: Grabowski – Myszka (46 Kafel), Dobrzyński, Kursa, Rozmus, Uliczny, Popiołek (46 Zagórski), Zając (46 Białek), Kalinowski (89 Rak), Stryjewski (82 Galara), Paluchowski.
Siarka: Artym – Misztal, Kumorek, Szymocha, P. Lisowski (66 Cichocki), D. Lisowski (84 Bierzało), Jodłowski (78 Woś), Feret, Orlik, Iwao, Kaliniec.