Można już chyba zaryzykować stwierdzenie, że Start Krasnystaw ma patent na Chełmiankę w okręgowym Pucharze Polski. Trzeci raz z rzędu drużyna Marka Kwietnia pokonała wyżej notowanego rywala. W środę obie ekipy zmierzyły się w półfinale rozgrywek. W regulaminowym czasie było 1:1, a o tym, że czwartoligowiec awansował do finału przesądziły rzuty karne, które gospodarze wygrali 4:2.
Przed rokiem Start pokonał drużynę Grzegorza Bonina w finale 1:0. Dwa lata temu 3:2 w ćwierćfinale. Tym razem w ramach półfinału.
Goście szybko objęli prowadzenie za sprawą Michała Kobiałki, ale już w 24 minucie do wyrównania doprowadził Dominik Skiba, który trafił do siatki z rzutu karnego. Później to miejscowi byli bliżej drugiego gola, zwłaszcza w końcówce spotkania. Co ciekawe, Chełmiance nie pomogli nawet: Bartłomiej Korbecki, Krystian Mroczek i Jakub Karbownik. Wszyscy pojawili się na murawie tuż po godzinie gry.
Po 90 minutach było nadal 1:1, dlatego o tym, kto awansuje do finału musiał przesądzić konkurs rzutów karnych. A te lepiej strzelali gospodarze. Krystian Bartoszek obronił próbę Korbeckiego, a Karbownik przymierzył w słupek. I ostatecznie skończyło się wynikiem 4:2 na korzyść ekipy z IV ligi.
– Chyba rzeczywiście mamy już patent na Chełmiankę – cieszy się Marek Kwiecień, trener zespołu z Krasnegostawu. – Pewnie, że rywale mieli przewagę, szybko objęli prowadzenie, ale zdołaliśmy wyrównać. W drugiej połowie to my byliśmy jednak lepsi i uważam, że zasłużenie zagramy w finale. Już trzeci raz pokonaliśmy przeciwnika z wyższej ligi. Czy teraz my będziemy faworytem w finale? Niby tak, ale jak pokazał nawet środowy mecz, nie zawsze faworyt wygrywa – dodaje szkoleniowiec.
W drugiej parze półfinałowej też nie zabrakło emocji. Kłos Gmina Chełm zremisował na wyjeździe z Eko Różanka 2:2, ale wygrał w karnych 5:4.