Motor przegrał w sobotę trzeci mecz w tym sezonie. To nie była jednak zwykła porażka, bo piłkarze Marcina Sasala w Oświęcimiu stracili aż sześć goli nie strzelając żadnego. Co do powiedzenia na temat spotkania mieli trenerzy obu ekip?
Marcin Sasal (Motor Lublin)
– Przegraliśmy 0:6, to sytuacja jak z kosmosu. Na pewno Soła wykorzystała bardzo proste środki. Graliśmy przede wszystkim za wysoko. Podania za linię obrony sprawiały nam mnóstwo problemów. Zagraliśmy źle taktycznie. Nie potrafiliśmy się dostosować do warunków w Oświęcimiu. Byliśmy zespołem wyraźnie słabszym, także mentalnie. Przegrywaliśmy zbieranie drugiej piłki, mnóstwo piłek straconych. Nie graliśmy jak normalnie po ziemi, fatalnie to wszystko wyglądało. Ogłosiliśmy, że chcemy awansować, ale na pewno nie z taką grą. To była kompromitacja. Wszyscy jesteśmy winni, musimy się jak najszybciej podnieść. Straciliśmy trzy punkty, ale jest jeszcze sporo meczów. Dostaliśmy zimny prysznic. Może to jednak dobrze, że nie przegraliśmy 0:1 po słabym meczu, tylko, że dostaliśmy od razu taki dzwon, że musimy, jak najszybciej wyciągnąć wnioski. Gratulacje dla Soły, bo to niecodzienna sytuacja. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek osiągnął taki wynik na szczeblu centralnym. Kiedyś musi być ten pierwszy raz i jest nam wstyd.
Sebastian Stemplewski (Soła Oświęcim)
– Dziękuję drużynie, która zrobiła mi prezent na urodziny. Wykorzystaliśmy błąd Motoru, który grał zbyt wysoko. Potrafiliśmy stworzyć sporo fajnych akcji, padały też bardzo ładne bramki. To niecodzienna sytuacja, ale jesteśmy bardzo zadowoleni. My cały czas stwarzamy sobie sytuacje, ale w kilku wcześniejszych meczach nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Zdobyliśmy sześć bramek i to z przeciwnikiem, który do ostatniej kolejki będzie pewnie walczył o awans. Wygraliśmy arcyważny mecz z bardzo dobrym zespołem. Dzisiaj się jednak cieszymy, chwilę możemy jeszcze poświętować, ale od poniedziałku skupiamy się na kolejnym przeciwniku. Wynik meczu z Motorem pójdzie w Polskę. Czy Soła włącza się do walki o awans? Nie, przygotowujemy się do kolejnego ważnego spotkania.