Trzecie zwycięstwo z rzędu piłkarzy Dariusza Bodaka. W sobotę Lublinianka ograła u siebie Start Krasnystaw 2:1. W końcówce nie brakowało jednak nerwów, bo gospodarze ostatnie pół godziny grali w dziesiątkę, a rywale do końca walczyli o punkt.
Kluczowe dla losów spotkania na Wieniawie były ostatnie minuty pierwszej połowy. Wydawało się, że do przerwy goli nie będzie, a tymczasem w 40 minucie z dystansu szczęścia spróbował Gabriel Jakimiński. Nie był to świetny strzał zawodnika gospodarzy, ale rykoszet zmylił Krzysztofa Janiaka i niespodziewanie piłka wylądowała w siatce.
Goście nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć, a już przegrywali 0:2. Tym razem z rzutu rożnego dośrodkował Paweł Dzyr, a nie po raz pierwszy w tym sezonie idealnie w polu karnym znalazł się Cezary Kabała i to on podwyższył prowadzenie ekipy z Lublina.
Druga odsłona? Wydawało się, że miejscowi nie będą mieli wielkich problemów z dowiezieniem korzystnego wyniku do końca zawodów. Po godzinie gry sytuacja odrobinę się jednak skomplikowała. Damian Kuzioła zatrzymał groźną akcję Startu, a że zawodnik gości znalazłby się w doskonałej sytuacji, to sędzia nie miał wyjścia i wyrzucił gracza Lublinianki z boiska.
Gra w liczebnej przewadze zdecydowanie dodała animuszu piłkarzom Marka Kwietnia. Szybko pojawiły się też sytuacje na zmianę wyniku. Ładnie z powietrza uderzył Daniel Chariasz, ale na posterunku był Krzysztof Kurek. Niedługo później golkiper klubu z Wieniawy poradził sobie z kolejnym strzałem z dystansu. Do piłki dopadł jeszcze Karol Wojciechowski, ale nie trafił w bramkę.
W końcówce goście dopięli swego za sprawą Chariasza. Ten sam zawodnik mógł też doprowadzić do remisu jednak tym razem uderzył obok słupka. I ostatecznie trzy punkty wywalczyła drużyna Dariusza Bodaka, który zresztą ostatniego kwadransa nie mógł oglądać z ławki rezerwowych, bo także otrzymał „czerwo”.
– Na pewno żałujemy tego meczu. Rozegraliśmy dużo lepszą pierwszą połowę, ale w końcówce dwie bramki podcięły nam skrzydła. Najpierw rykoszet, potem stały fragment i cały nasz plan trzeba było wyrzucić do kosza – mówi Marek Kwiecień, szkoleniowiec Startu. – W końcówce Daniel Chariasz strzelił kontaktowego gola i mógł drugiego, ale zabrakło niewiele – dodaje szkoleniowiec.
Jak zawody oceniają gospodarze?
– Po czerwonej kartce w nasze poczynania wkradły się nerwy i do końca musieliśmy walczyć o utrzymanie pozytywnego wyniku. Na szczęście się udało. Sami mogliśmy też zamknąć mecz w końcówce, bo Sebastian Rejmak po podaniu swojego brata Adriana był sam na sam z bramkarzem. Nie strzelił, ale rywale też nie zdobyli już drugiego gola i trzy punkty zostały u nas – ocenia Łukasz Harbuz, asystent trenera Bodaka.
Lublinianka Lublin – Start Krasnystaw 2:1 (2:0)
Bramki: Jakimiński (40), Kabała (43) – Chariasz (85).
Lublinianka: Kurek – Dzyr, Giza, Chodziutko, Pioś, Jakimiński, Giletycz (70 Wszołek), Kuzioła, Kabała (88 Grzelak), A. Rejmak, Rybak (85 S. Rejmak).
Start: Janiak – Lenard, Dworucha, Saj, Ciechan, Jaroszek (73 Wic), Wojciechowski, Wójtowicz (63 Matycz), Florek, A. Kowalski (65 Sołdecki), Chariasz.
Żółte kartki: S. Rejmak, Chodziutko, Giletycz, Rybak, Kabała – Dworucha.
Czerwona kartka: Kuzioła (Lublinianka, 61 min, za faul).
Sędziował: Mateusz Pizoń (Lublin).