Rozmowa z Radosławem Kursą, zawodnikiem Świdniczanki Świdnik
- We wtorek w meczu na szczycie zagracie z liderem, czyli Lublinianką. Czy można powiedzieć, że na papierze, któraś z tych drużyn jest obecnie mocniejsza?
– Naprawdę nie wiem. Z racji tego, że idziemy tak naprawdę łeb w łeb, a obie drużyny wygrywają mecz za meczem ciężko stwierdzić coś takiego. Nam przydarzały się słabsze występy, ale i tak potrafiliśmy zdobywać komplety punktów. Z Lublinianką pewnie było tak samo.
- Męczyliście się trochę w Zamościu, nie było też łatwo o punkty przeciwko Startowi Krasnystaw. Był jakiś dołek formy?
– Można powiedzieć, że z Hetmanem naprawdę musieliśmy się napracować na zwycięstwo. Ze Startem też. Nie grałem w Opolu Lubelskim przeciwko Opolaninowi, ale wiadomo, że tam też długo było 0:0. Uważam, że źle podziałała na nas ta przerwa świąteczna. Jak jesteśmy w swoim rytmie, to naprawdę wszystko wygląda dobrze. Nagle były jednak praktycznie dwa tygodnie przerwy, a to sprawiło, że trzeba było od nowa wejść na poziom ligowy. Teraz można chyba powiedzieć, że znowu zmierzamy w dobrym kierunku.
- No właśnie, w czwartek rozbiliście Powiślaka Końskowola aż 7:0. To chyba dobry prognostyk meczem z liderem?
– Na pewno wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej. Wyniku specjalnie nie brałbym jednak pod uwagę. Byliśmy dobrze dysponowani, a po tym spotkaniu w Opolu Lubelskim wszystkim zależało na tym, żeby odzyskać radość z gry. I było to widać na boisku. Cieszymy się z trzech punktów i czekamy na kolejnego przeciwnika.
- A jakiego meczu w ogóle spodziewacie się we wtorek?
– Liczę, że przede wszystkim oba zespoły stworzą fajne widowisko. Data jest dobra, bo to dzień wolny, godzina też wczesna, więc jest szansa, że na stadionie pojawi się sporo kibiców. Oby to był fajny mecz dla oka, żeby po końcowym gwizdku każdy mógł powiedzieć, że ta nasza czwarta liga nie jest tak kosmicznie w lesie (śmiech).
- To będzie też mecz z gatunku o sześć punktów, bo jeżeli przegracie to właśnie tyle będzie wynosiła wasza strata do rywali…
– Nie możemy jednak traktować tego meczu jako naszego być albo nie być. Liga jest naprawdę nieprzewidywalna. To pokazał początek sezonu w naszym wykonaniu. Wystartowaliśmy fatalnie i każdy drapał się po głowie nie wiedząc co tak naprawdę się dzieje. Przecież sporo z nas jednak grała w wyższych ligach. Na szczęście potrafiliśmy się podnieść. Mamy już 14 zwycięstw z rzędu, a taka seria nawet w czwartej lidze musi robić wrażenie. Strata w pewnym momencie była już duża, ale można powiedzieć, że już dojechaliśmy.
- Na kogo trzeba będzie we wtorek specjalnie uważać?
– Wiadomo, że Lublinianka też ma sporo fajnych nazwisk. Jest Brzytwa, Karol Kalita, Michał Paluch, Dominik Ptaszyński, znam paru chłopaków ze wspólnych występów w innych klubach. Można powiedzieć, że w każdej formacji jest ktoś, kto liznął piłki na wyższym poziomie. Ogólnie mają fajnie zbudowany zespół i Robert Chmura też wykonuje kawał dobrej roboty. Dlatego to nie może być kiepski mecz.