Nie Lublinianka i nie rezerwy Motoru zakończyły 2021 rok na szczycie tabeli grupy pierwszej. Niespodziewanie na fotelu lidera przerwę zimową spędzi Huragan Międzyrzec Podlaski.
Drużyna Damiana Panka doznała tylko dwóch porażek. U siebie z Lublinianką 0:3, a do tego na wyjeździe z Górnikiem II Łęczna 1:7. Ta druga i zarazem ostatnia miała jednak miejsce 18 września. W kolejnych 10 występach Mariusz Chmielewski i spółka zanotowali… dziewięć zwycięstw i jeden remis. Na koniec roku pokonali także w Lublinie drugi zespół Motoru 2:0. Dzięki temu wyprzedzili faworytów i na wszystkich rywali patrzą z góry.
– Ciężko źle ocenić rundę, po której jest się na pierwszym miejscu. Nie chodzi jednak tylko o pozycję w tabeli, ale i o liczbę punktów. Jestem też zadowolony z funkcjonowania drużyny. Szczerze mówiąc myślałem, że po zmianach w kadrze dłużej trzeba będzie układać klocki i że przez sierpień, a może nawet do połowy września będziemy kuleć. A tymczasem szybko wszystko zaskoczyło i efekty widać po naszym dorobku – wyjaśnia Damian Panek.
I dodaje, skąd wzięła się tak wysoka porażka z Górnikiem II. – Jest takie stare wyświechtane powiedzenie, że lepiej jeden mecz przegrać wysoko niż kilka po 0:1. To był dla nas dobry wstrząs, bo był problem z organizacją gry. Ten mecz pokazał nam, że żeby wygrywać trzeba zacząć od bronienia i dopiero później myśleć o ofensywie. Cieszę się, że mogłem przekonać do takiego podejścia mój zespół, a nie ma co ukrywać, że tamto spotkanie nam w tym pomogło – przekonuje szkoleniowiec Huraganu.
Nie pierwszy raz pojawia się pytanie, czy w takim razie w Międzyrzecu Podlaskim będą zainteresowani walką o awans? W klubie już odbyły się rozmowy na ten temat.
– Często słyszę to pytanie i powiem wprost: deklaracja jest jasna i na dzień dzisiejszy żaden awans nas nie interesuje. Prezes powiedział jednak, że nikt nie zabroni nam wygrywać. Dlatego będziemy chcieli się przede wszystkim sprawdzić. Poprzedni udział w grupie mistrzowskiej nie był dla nas zbyt udany, z powodu wielu kontuzji. Raczej czekaliśmy już na koniec sezonu. Teraz mam nadzieję, że będzie inaczej i że sprawdzimy się na tle naprawdę silnej i wyrównanej stawki. W tym sezonie wygląda na to, że nie ma jednego, głównego faworyta. Ja cały czas powtarzałem, że mimo słabego początku za taki zespół trzeba uznać Świdniczankę – wyjaśnia trener Panek.
Jak wygląda sytuacja kadrowa jego drużyny? Wiadomo już, że wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu dostał Sebastian Całka. Jakub Magier odchodzi ze względu na obowiązki zawodowe. Za granicę wyjechał z kolei Krystian Mikołajewski. Wzmocnieniami ma być za to dwójka zawodników, która wraca do gry po kontuzjach. To Patryk Pakuła, a także Dmitrij Lukhanin. Rosjanin to piłkarz na pozycje sześć i osiem.
– Nie mam żadnych informacji, żeby ktoś z chłopaków wybierał się na testy. Mariusz Chmielewski? Nie zanosi się na jego odejście, kadrę mamy raczej stabilną. Cieszy powrót do gry Patryka Pakuły, który 12 stycznia rozpocznie z nami normalnie przygotowania. Uważam, ze warto było też zaczekać na Dimę Lukhanina. Chcemy dać temu chłopakowi szansę. W letnim okresie przygotowawczym leczył kontuzję, ale teraz jest już zdrowy – zapewnia szkoleniowiec ekipy z Międzyrzeca Podlaskiego.
Jego podopieczni na koniec rundy zasadniczej mają jednak jeszcze kilku trudnych rywali. Najpierw mogą zrewanżować się ekipie z Łęcznej, później czeka ich starcie z Włodawianką, która w zimie na pewno poszuka wzmocnień, a następnie spotkania z walczącymi o szóstkę: Orlętami Łuków i POM Iskrą Piotrowice. – Zapowiada się bardzo ciekawy początek 2022 roku – przekonuje trener Panek.