![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2017/2017-11/01340793ebcfff4e2a3679bfddc670e4.jpg)
ROZMOWA Z Ireneuszem Zarczukiem, byłym trenerem Łady 1945 Biłgoraj
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
- Skąd decyzja, żeby tuż przed zakończeniem rundy jesiennej zrezygnować z funkcji trenera?
– Czasami tak bywa. Uznałem, że czas coś zmienić, przede wszystkim dla dobra klubu. Założyłem też sobie, że od spotkania z Górnikiem II musimy zacząć punktować częściej. Łęcznian ograliśmy 4:2, chociaż to rywale prowadzili 2:0. Później bardzo słabo spisaliśmy się jednak w Szczebrzeszynie. Podjąłem decyzję o rezygnacji już teraz, bo liczyłem, że w końcówce pierwszej rundy zadziała efekt nowej miotły i że w trudnym meczu z Tomasovią uda się powalczyć o dobry wynik. Byłem na stadionie, tym razem nietypowo w roli kibica. W pierwszej połowie wyglądało to nieźle. Niestety, kontuzja Grześka Mulawy mocno pokrzyżowała nam szyki i dlatego druga część gry wygląda, jak wyglądała.
- Ile lat prowadził pan zespół z ławki?
– Jeżeli dobrze liczę, to 8,5 roku. Szmat czasu, ale zawsze jest początek i koniec. Nic nie trwa wiecznie. Ja zresztą uważam, że raz na jakiś czas zmiana trenera jest potrzebna drużynie. Uznałem, że to jest właśnie odpowiedni moment. Jestem dumny, że tak długo udawało mi się utrzymać na stanowisku, praca szkoleniowca to często gorące krzesło (śmiech). Jestem wdzięczny wielu ludziom, z którymi pracowałem. Wiadomo, że losy klubu były burzliwe. Graliśmy w IV lidze, później wylądowaliśmy w B klasie, ale wróciliśmy do IV ligi. Znowu był spadek do okręgówki i ponownie szybki awans. Sporo się działo w ostatnich latach i cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć.
- A jak długo w ogóle pracował pan w ekipie z Biłgoraja?
– Zacząłem w 1996 roku, więc wyjdzie 21 lat. Byłem zawodnikiem, prowadziłem grupy młodzieżowe, no i pierwszą drużynę. Na razie sam się zastanawiam, jak będzie wyglądało życie bez Łady. Na razie musi nastąpić reset, a później będę się zastanawiał co dalej. Najpierw muszę wyczyścić głowę.
- Jak oglądało się niedzielny mecz z Tomasovią z trybun, a nie ławki rezerwowych?
– Na pewno dziwnie. Podczas spotkania podszedł do mnie jeden z kibiców i zadał podobne pytanie. Odpowiedziałem tak samo. Do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić. Nie wykluczam też, że za jakiś czas zatęsknię na tyle, że wrócę do piłki. Czas pokaże. Na razie muszę jednak od tego wszystkiego odpocząć.