Sporo działo się w drugiej serii gier. W niedzielę ciekawie było w Radzyniu Podlaskim. Tamtejsze Orlęta Spomlek przegrywały z Sygnałem 0:1 po 10 minutach, ale zanim minął kwadrans drugiej połowy prowadziły już... 4:1. Gospodarze nie zdobyli jednak kompletu punktów, bo w doliczonym czasie gry rywale doprowadzili do remisu 4:4.
Spotkanie spadkowicza z beniaminkiem zaczęło się niespodziewanie, bo Konrad Mordziński dał gościom prowadzenie. Szybko wyrównał Arkadiusz Korolczuk, ale po zmianie stron bardzo mocno zaczęli biało-zieloni. Błyskawicznie po wznowieniu gry Korolczuk miał na koncie dwa gole, za chwilę wynik poprawił Karol Rycaj, a w 58 minucie hat-tricka skompletował Korolczuk.
Wydawało się, że nic złego Orląt spotkać już nie może. Tak samo pomyślał Robert Chmura, bo przeprowadził sporo zmian. I powtórzyła się historia z jednego z letnich sparingów. Tam ekipa z Radzynia Podlaskiego prowadziła z trzecioligową Świdniczanką, aby zremisować... 4:4. Dokładnie tam samo było w niedzielę. Bohaterem gości okazał się przede wszystkim Brillant Etana Monroe, który najpierw zaliczył kontaktowe trafienie, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry doprowadził do remisu.
– Powiem o sobie, a nie o moich zawodnikach: myślał indyk o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli. Biorę ten wynik na siebie, to ja odpowiadał za decyzje w drużynie. W środę gramy z mocnym przeciwnikiem, czyli Ładą Biłgoraj. Chciałem zobaczyć wszystkich chłopaków w akcji, a przy okazji trochę oszczędzić niektórych na środę. Wiem, że mam fajną drużynę, ale jeszcze nie na siedem zmian – mówi Robert Chmura, trener Orląt.
I dodaje, że mimo wszystko i tak spotkanie powinno się zakończyć się zwycięstwem jego podopiecznych. – Dwa razy wychodziliśmy z atakami trzech na dwóch i nawet przy tych wszystkich zmianach powinno być 5:2. Gratuluję Sygnałowi punktu, ale to ja im go zafundowałem. Zabrakło nam skuteczności, ale to będzie dla nas duża nauka. Z jednej strony jestem zbudowany tym, jak zdobywamy przestrzeń, ale z drugiej widzieliśmy, że jak ściągnąłem tych bardziej doświadczonych zawodników, to sporo się zmieniło. Chłopaki muszą się jeszcze sporo uczyć. Pokazał to ten mecz, pokazał sparing ze Świdniczanką i wystarczy. Trzeci raz taka sytuacja już się nam nie przydarzy – dodaje szkoleniowiec biało-zielonych.
W drugim niedzielnym meczu pomiędzy Górnikiem II Łęczna, a Opolaninem obie ekipy zagrały tylko 46 minut. Z powodu obfitych opadów deszczu tuż po wznowieniu gry arbiter ogłosił zakończenie spotkania. Takie sytuacje nie zdarzają się zbyt często, ale w innym terminie trzeba będzie dograć 44 minuty. byli odrobinę zdziwieni takim obrotem sprawy.
– Od kierownika obiektu w Lubartowie dostaliśmy informację, że wystarczyło pół godziny i wody na boisku już nie będzie. Niestety, sędzia podjął inną decyzję i trzeba będzie drugi raz jechać na mecz, wynajmować obiekt, a z tego co słyszymy nie będzie łatwo o nowy termin. Na pewno nie zagramy we wrześniu, bo Górnik II ma napięty terminarz, może dopiero w październiku – mówi Kamil Miazga, opiekun Opolanina. Trzeba dodać, że jego podopieczni będą mieli przewagę liczebną, bo od 37 minuty zielono-czarni grali w dziesiątkę.
Do ciekawych derbów w sobotę doszło na boisku w Szczebrzeszynie, gdzie swoje domowe spotkania rozgrywa Hetman Zamość. Beniaminek podejmował Gryfa Gmina Zamość, a w obu ekipach było wielu dobrych znajomych. W końcu nawet tego lata drużyna Roberta Wieczerzaka podebrała rywalom kilku graczy. Obie ekipy zmarnowały po jednym rzucie karnym i chociaż gospodarze mieli sporo innych sytuacji, zwłaszcza przed przerwą, to skończyło się bezbramkowym remisem.
– Na pewno nie możemy być zadowoleni z tego wyniku, chcieliśmy wygrać. Pierwsza połowa to nasza dominacja, w 10. minucie mamy karnego, jednak Rafał Kycko nie strzela, ale takie sytuacje się zdarzają. Szkoda, bo wydaje się, że przy otwarciu wyniku i naszych atakach mecz byłby pod naszą kontrolą. Mamy jednak punkt i trzeba to uszanować. Dziękujemy Gryfowi za mecz, ale to już historia i trzeba myśleć o następnym spotkaniu, w którym na pewno musimy być skuteczniejsi – ocenia na klubowy facebooku trener Wieczerzak.
Co działo się w innych meczach? Z powodu pauzy w pierwszej kolejce, dopiero teraz na poziomie IV ligi zadebiutowały rezerwy Avii Świdnik. I na dzień dobry pokonały innego beniaminka – Kłosa Gmina Chełm 1:0. „Złotego” gola zdobył Igor Szczygieł. Stal Kraśnik nie miała łatwiej przeprawy w Międzyrzecu Podlaskim, ale zgarnęła komplet punktów po wygranej z Huraganem 2:0. Na listę strzelców wpisywali się: Ernest Skrzyński i nieskuteczny przed tygodniem Denis Demyanenko. Cenny punkt w doliczonym czasie gry Granitowi Bychawa uratował Krystian Sprawka, który trafił na 2:2 podczas spotkania ze Startem Krasnystaw.
WYNIKI 2. KOLEJKI
Lublinianka Lublin – Motor II Lublin 6:2 (Milcz 11, 27, 73-z karnego, Pacek 79, Leszczyński 90+1, Kanarek 90+3 – Mazur 7, Ivanenko 64-z karnego) * Huragan Międzyrzec Podlaski – Stal Kraśnik 0:2 (Skrzyński 28, Demyanenko 90) * Hetman Zamość – Gryf Gmina Zamość 0:0 * Start Krasnystaw – Granit Bychawa 2:2 (D. Sołdecki 35, 69 – Skrzypek 67, K. Sprawka 90+1) * Janowianka Janów Lubelski – Łada 1945 Biłgoraj 2:2 (Piechniak 38, 45+3-obie z karnych – Białek 16-z karnego, Błajda 71) * Avia II Świdnik – Kłos Gmina Chełm 1:0 (Szczygieł 39) * Pauza – Tomasovia Tomaszów Lubelski * Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Sygnał Lublin 4:4 (Korolczuk 21, 46, 58, K. Rycaj 51 – Mordziński 10, Welman 63, Brillant 82, 90) * Górnik II Łęczna – Opolanin Opole Lubelskie przerwany w 46 minucie z powodu opadów deszczu.